Jak rozpoznać talent u dziecka?
Nie ma rodzica, któremu nie marzy się 'cudowne dziecko'. Chcielibyśmy, by nasze pociechy mogły pochwalić się licznymi talentami, były mądre i oczytane, a do tego pracowite i sumienne. O ile na część tej wyliczanki dziecko ma wpływ i istnieje tu możliwość samorozwoju, o tyle kwestia talentu jest raczej wrodzona. Nie trzeba się jednak obawiać, bo 'talent' to pojęcie szerokie… na nas, jako rodzicach, ciąży jedynie obowiązek, by go w smyku odkryć.
Mamo, będę naukowcem!
Umysły ścisłe w obecnych czasach są w cenie. Rynek pracy z radością przyjmuje osoby obdarzone zdolnością szybkiego i bezbłędnego liczenia, a zmysł analityczny jest przydatny w takich dochodowych i przyszłościowych zawodach jak programista czy logistyk. Oczywiście nie ma co planować dziecku pracy, jeżeli kończy dopiero siedem lat i bardziej interesują je harce na podwórku niż ewentualna emerytura. Dobrym pomysłem jest za to rozwijanie pasji i wskazanie dziecku kierunku, w jakim powinno zmierzać.
Nauki ścisłe to nie tylko matematyka. Dzieci mogą mieć całe spektrum zainteresowań - począwszy od chemii, skończywszy na informatyce. Fascynację takimi tematami spotyka się szczególnie w okresie, gdy dziecko rozpoczyna naukę na wyższym etapie edukacji i do jego programu nauczania wprowadzone zostają przedmioty takie jak chemia czy fizyka. Związane z nimi eksperymenty w większości przypadków interesują dzieci i zachęcają do zgłębiania wiedzy. Nie znaczy to, oczywiście, że nasza pociecha zostanie noblistą po tym, jak w szkole zabarwiło papierek lakmusowy… Ale nawet Einstein od czegoś zaczynał.
Jak rozpoznać zalążki talentu u dziecka? Pociecha może być zafascynowana maszynami albo nowymi technologiami. Jeśli ma starsze rodzeństwo, możliwe, że z przyjemnością przesiaduje razem z nim przed komputerem i podpatruje, co brat lub siostra robią. W kuchni dopytuje o różne procesy - dlaczego woda postawiona na ogniu po pewnym czasie bulgocze? Dlaczego nie powinno się wkładać szczelnie wypełnionej i zakręconej butelki wody do zamrażarki? Czemu owoce przekrojone na pół nie czernieją, jeśli poleje się je cytryną i właściwie, dlaczego w ogóle zmieniają kolor?
Zauważamy, że dziecku łatwo przychodzi liczenie i orientowanie się w przestrzeni. Pociecha ma satysfakcję z zabawy klockami i lubi układać puzzle. Może mieć 'zmysł architektoniczny' - podświadomie wie, co zrobić, żeby twierdza z LEGO była solidna i nie rozsypała się pod wpływem przeciągu.
Rozwijanie takiego talentu jest dość trudne, bo wiąże się z odpowiadaniem na masę pytań, na które często odpowiedzi nie znamy. Przede wszystkim przyznawajmy się dziecku, jeśli czegoś nie wiemy; żeby nie poczuło się rozczarowane, pochwalmy, że zadało tak ciekawe pytanie, iż nawet doświadczonemu tacie dało do myślenia. Warto podsuwać synowi lub córce fachową literaturę np. opisującą zjawiska fizyczne, jeśli to akurat leży w sferze jego lub jej zainteresowań. Nie ma znaczenia, że pociecha niewiele zrozumie. Wartością będzie nawet to, że przejrzy obrazki. Zawsze, kiedy widzimy, że dziecko dopytuje o coś w konkretnym temacie, starajmy się zainteresować je ciekawostkami. Możemy opowiedzieć o czarnych dziurach, o fascynujących podróżach na dalekie kontynenty albo o nowoczesnych robotach obdarzonych sztuczną inteligencją; nie musimy wiedzieć wszystkiego - wystarczy, że zaproponujemy dziecku wspólne oglądanie programów popularnonaukowych. To zawsze lepszy wybór niż pozwolić mu gnuśnieć przy nic niewnoszących bajkach.
Rzemieślnik lub sportowiec
Talent może się przejawiać również jako naturalny pociąg do konkretnego zawodu. Często jest tak, że dzieci podpatrują rodziców i pragnąc być takie jak oni, małpują zachowania i pasje. Może się okazać, że syn zażyczy sobie towarzyszyć ojcu przy wędkowaniu, a córka będzie krzątać się po kuchni i zerkać z zainteresowaniem, w jaki sposób mama miesza ciasto na biszkopt.
Nie ma nic złego w tym, że dziecko za bardzo nie garnie się do nauki. Po pierwsze, nie można uznać za nieuka osoby ledwie kilkuletniej - uczeń w wieku siedmiu czy nawet dziesięciu lat jest jeszcze zbyt młody i jego proces przyswajania wiedzy przebiega w odmienny sposób niż w przypadku maturzysty czy studenta. Nie warto zamykać dziecka w sztywnych 'ramach' przedmiotów szkolnych; młodsze interesują się wszystkim i nie należy im tego zabraniać. Dobrą praktyką jest wpuszczanie dzieci do kuchni i wspólne gotowanie; w okresie wakacji, jeśli pociecha nie wyjeżdża na kolonie i nudzi się w domu, zaprośmy je do pomocy w przygotowywaniu przetworów na zimę. W taką aktywność równie chętnie włączą się synowie, dumni, że pomagają mamie nosić ciężkie słoiki. Tak samo chętnie, wbrew pozorom, chłopcy mogą spróbować haftowania czy plecenia wianków - jedynym warunkiem jest, by nie zmuszać, lecz proponować. Jeśli syn prychnie ze wzgardą i stwierdzi, że 'to dla dziewczyn', przyjmijmy odpowiedź ze zrozumieniem, ale zapewnijmy, że może spróbować, jeżeli zechce. To samo tyczy się dziewczynek - szczególnie widać to w przypadku tzw. 'córeczek tatusia', które każdą wolną chwilę spędzają z ukochanym ojcem. Razem z nim przesiadują w garażu albo grzebią przy samochodzie. Nie zabraniajmy dziewczynce takich aktywności! Majsterkowanie, nawet jeśli koniec końców nie okaże się pasją na całe życie, z pewnością jej się przyda i w dorosłości sama będzie potrafiła wymienić żarówkę czy dokonać drobnej naprawy.
Często dzieci przejawiają kompetencje do konkretnego fachu albo chociaż od razu wiadomo, że w jakimś zawodzie sprawdziłyby się lepiej niż w innych. Jest to ważna informacja zwłaszcza dla rodziców nieco starszych dzieci - takich, które są już na etapie wyboru drogi życiowej i okazuje się, że kształcenie się nie jest ich priorytetem. Nie okazujmy rozczarowania! Nie wszyscy muszą mieć dyplom ukończenia studiów, ale wszyscy muszą pracować. Praktyczne umiejętności często okazują się cenniejsze niż teoretyczna wiedza - doceńmy, że dziecko jest zaradne i umie sobie w codziennym życiu poradzić.
Niektórym robota pali się w rękach, a innym… ziemia pod stopami. Bywają dzieci, które nie potrafią usiedzieć na miejscu. Określa się je pieszczotliwie 'żywym srebrem' (a w przypadku, gdy nas poirytują, 'małymi ADHD-owcami'). Zwykle tyczy się to chłopców, którzy w pewnym wieku są naturalnie bardziej aktywni i energiczni niż dziewczynki. Często wydaje się, że dziecko, które woli ganiać za piłką niż odrabiać lekcje, marnuje czas, jednak nie należy tak do tego podchodzić; warto uświadomić sobie, że tężyzna fizyczna jest tak samo ważna jak siła umysłu i nie należy ograniczać dzieciom ruchu. Oczywiście nie mogą zaniedbywać innych obowiązków, jednak jeśli widzimy, że sport jest ich pasją, pomóżmy ją rozwijać.
W jaki sposób? Nieograniczanie to jedno, ale z drugiej strony, jeśli widzimy, że dziecko interesuje się jakąś dyscypliną na poważnie, możemy podjąć kroki, by zwykła fascynacja przerodziła się w coś poważniejszego. Warto zacząć od szkolnych SKS-ów albo lokalnych klubów sportowych. Pozwólmy dziecku brać udział w zawodach - każde zwycięstwo da mu poczucie, że to, co robi, ma sens i zaostrzy apetyt, a przez to zmotywuje do pracy. W przypadku dziewczynek, które często nie są do tego stopnia zainteresowane ruchem co ich męscy rówieśnicy, sprawdzi się zachęta do tańca albo jazdy konnej.
Artystyczna dusza
Czasami talent przejawiany przez dziecko jest tak widoczny i oczywisty, że nie sposób go nie zauważyć. Rodzic ma ułatwioną sprawę, jeśli pociecha lubi malować i rysować lub ma poczucie rytmu i muzyczny słuch. Do tej kategorii talentów zaliczyć można również wszelkie wrodzone umiejętności charakteryzowane jako 'humanistyczne' - łatwość nauki języków obcych czy rymowania.
Jak rozpoznać małego artystę czy humanistę? Jest to względnie łatwe. Na lekcjach polskiego dziecko bryluje, a jego wypracowania są chwalone; często ma bogate słownictwo lub lubi występować przed publicznością i być w centrum uwagi. Na zagranicznych wyjazdach w lot chwyta podstawowe zwroty i kiedy po dwóch tygodniach trzeba wyjeżdżać, jest w stanie na lotnisku zaczepić tubylca i powiedzieć coś w jego ojczystym języku. Wydaje się zręczniejsze niż inne dzieci i nic nie sprawia mu takiej przyjemności jak obcowanie z szeroko pojętym pięknem - przy czym może ono dotyczyć zarówno obrazów i zdjęć, jak i również… kompozycji kwiatowych albo ubrań. Dzieci o humanistycznym (w potocznym tego słowa znaczeniu) umyśle bardzo często wykazują tendencję do bycia społecznikiem, chętnie angażują się w różnorakie inicjatywy i same z nimi wychodzą. Lubią czuć się potrzebne i pomagać innym, a możliwość zaprezentowania swojego zdania i zbijania argumentów oponenta sprawia im nie lada frajdę.
Czy istnieje sposób na rozwijanie pasji naszego uduchowionego małego poety albo przebojowego działacza? Oczywiście. Jeśli mamy w domu przyszłego literata, zachęćmy dziecko do pisania; może wysyłać listy do przyjaciół albo prowadzić dziennik. Smyk utalentowany plastycznie powinien mieć przeświadczenie, że nawet, jeśli pobrudzi coś farbą, nic się nie stanie. Dobrze jest też stymulować jego zmysł estetyczny, zabierając do muzeów czy galerii oraz proponować zabawy w lepienie, wyklejanie, wyszywanie itd. Dziecku radość sprawi sama obecność rodzica, a przy okazji nauczy się czegoś nowego i być może chwilowy kaprys przemieni się w trwałe hobby. Dziecko obdarzone 'ułańską fantazją' skierujmy do kółka teatralnego, gdzie będzie mogło swoje wyobrażenia przedstawić na scenie. Społecznik ucieszy się, jeśli podsuniemy mu myśl, by kandydował na stanowisko przewodniczącego klasy, a w przypadku starszych uczniów - nawet szkoły. Starostowanie albo bycie skarbnikiem czy sekretarzem jest zajęciem niezwykle odpowiedzialnym i czasami trudnym, ale uczy pokory, samodzielności i zaradności. Stanowi idealny fundament pod przyszłe życie zawodowe i dzieci, które mają za sobą takie szkolne doświadczenia, z reguły nie mają problemu z odnajdywaniem się na kierowniczych stanowiskach.
Nie oszczędzaj!
Znaczna część wymienionych aktywności nie wymaga wielkich nakładów finansowych, jednak na niektóre - nie oszukujmy się - rodzice mogą się wykosztować. Profesjonalny kurs flamenco, szkółka jeździecka, karnet na basen albo specjalistyczne materiały plastyczne są drogie i nie ma co zaprzeczać. Nie mówiąc o zakupie instrumentów muzycznych, których ceny potrafią przyprawić o zawrót głowy. Pieniądze to zresztą główny powód, dla którego rodzice nie są w stanie rozwijać talentu dziecka tak jak należy i rodząca się pasja umiera śmiercią naturalną.
Warto podejść do sprawy rozsądnie. Jeśli dostrzeżemy, że nasz pięciolatek lubi ozdabiać koperty (albo, co ma miejsce w większym procencie przypadków, ściany i blaty) kolorowymi stempelkami z ziemniaków, nie biegnijmy od razu do sklepu dla artystów-plastyków i nie kupujmy zestawu profesjonalnych ołówków o różnym stopniu twardości, farb akrylowych w słoiczkach albo kilkunastu metrów bieżących bibuły; lepiej zacząć od czegoś prostszego. Maluchowi w pełni wystarczy blok rysunkowy i kredki świecowe (takimi nie zrobi sobie krzywdy, w przeciwieństwie do ołówkowych, którymi może się ukłuć).
Drugim argumentem przemawiającym za oszczędnym podejściem jest to, że dzieci bardzo często zmieniają zainteresowania i nie ma w tym nic złego, jednak rodzicom łatwiej jest się pogodzić z takim 'skakaniem z kwiatka na kwiatek', jeśli nie wydadzą zbyt dużo na poprzednią 'wielką pasję'. Podstawówkowicz, a nawet nastolatek, ma prawo szukać swojej drogi i jeśli przez pewien czas całymi dniami siedzi w pokoju i pisze piosenki, a potem nagle rzuca gitarę w kąt i zapomina o niej na wieki, zajmując się czym innym, nie należy się martwić. Jeżeli naprawdę ma żyłkę do komponowania (albo czegokolwiek innego), z pewnością wkrótce do tego wróci.
Beztalencia nie istnieją…
Czasem rodzicom wydaje się, że ich dzieci nie wykazują żadnych naturalnych zdolności. Być może nawet wstydzą się przed innymi mamami i ojcami, że nie mają się czym pochwalić; warto podkreślić, że fakt, iż dziecko nie zdobywa nagród albo dyplomów, nie ma portfolio prac czy nie śpiewa jak diwa operowa, nie powinien dyskredytować go w naszych oczach! Miłość rodzicielska jest bezwarunkowa i pociecha musi mieć poczucie, że kochamy je mimo wad i niedociągnięć.
Zresztą, tak jak napisano w podtytule, całkowite beztalencia nie istnieją. Talent to nie tylko hobby; to przede wszystkim pewna wrodzona predyspozycja. Chęć niesienia pomocy innym, wrażliwość czy silnie rozwinięta inteligencja emocjonalna to również pewne 'talenty', które warto szlifować. Zawsze sprawdzi się szczera rozmowa - szczególnie jeśli zauważymy, że dziecko całymi dniami przesiaduje przed konsolą albo trwoni czas na czacie z kolegami. Oczywiście, chwile błogiego lenistwa są wskazane, bo pozwalają się wyciszyć i zregenerować umysł, jednak niedobrze, jeśli trwają zbyt długo. Często dzieci wałęsają się bez celu po osiedlu albo godzinami przeglądają profile znajomych na Facebooku, ponieważ… nie mają alternatywy. W takim przypadku rodzice powinni podsunąć synowi lub córce zajęcie, którym mógłby się on (albo ona) zająć. Mogą skorzystać z propozycji albo nie, lub też spróbować i stwierdzić, że to nie dla nich - ale samo doświadczenie czegoś nowego jest cenną lekcją.
… ale omnibusy też nie
Nie należy popadać ze skrajności w skrajność. Oczywiście, nie ma dzieci, które nie przejawiają absolutnie żadnych pasji czy predyspozycji i zawsze znajdzie się coś, co sprawia im przyjemność, jednak nie łudźmy się, że nasza pociecha będzie świetna we wszystkim. Dla rodzica jego dziecko jest (i powinno być!) najmądrzejsze, najpiękniejsze, najlepiej wychowane i najbardziej utalentowane, jednak nie należy na nim wywierać presji.
Nie jest zdrowy panujący od kilku lat trend organizowania dziecku czasu co do minuty. Nie ma nic złego w zapisaniu pociechy na karate, jeśli wyrazi taką ochotę, ale już karate, basen, lekcje języka japońskiego oraz szkoła hip-hopu, a wszystko co najmniej trzy razy w tygodniu - to lekka przesada. A nawet nie lekka, szczególnie jeśli dziecko po przyjściu ze szkoły nie ma czasu spokojnie odrobić lekcji i nawet w domu musi mieć stale przy sobie harmonogram dnia, bo nie jest w stanie wszystkiego spamiętać.
Nie hodujmy dziecka na geniusza, lecz wychowujmy je tak, by samo w sobie tego geniusza - w jednej konkretnej dziedzinie - odkryło.
Talentów jest co niemiara i nie ma opcji, żeby naszej pociechy kompletnie nic nie interesowało. Dzieci chętnie uczą się nowych rzeczy i jeśli rozbudzimy w nich fascynację, z całą pewnością znajdą swojego konika. Wystarczy im coś zaproponować i… służyć przykładem. Młodzi powielają zachowania rodziców, a chyba nie chcemy, by wzorcem dla nich były osoby spędzające całe dnie przed telewizorem na oglądaniu brazylijskich seriali?
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii