Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Uff, jak gorąco! 5 porad, jak przetrwać lato w nienaruszonym stanie

Nareszcie przyszło! Długo wyczekiwane lato. Dzieci cieszą się, bo wakacje, rodzice - nieco mniej, bo żar z nieba, niepewna pogoda, owady i inne 'przyjemności'. Jak sprawić, by lato było czasem radości i najlepszym okresem w roku, który posłuży do zregenerowania sił?

 

Serwis Pozytywka.com został stworzony z myślą o dzieciach i rodzicach, więc właśnie przez pryzmat jednych i drugich skompletuję listę wskazówek, które pomogą nam przeżyć survival zwany latem. Gotowi? Ruszamy!

 

Po pierwsze: upały

Większość ludzi lubi ciepło, ale gdy temperatury w cieniu wzrastają do ponad trzydziestu stopni i, co gorsza, wartość ta nijak nie chce się zatrzymać na tej liczbie, zaczyna się katorga. Cierpią wszyscy - dorośli i dzieci. Lejący się z nieba żar działa tak samo destrukcyjnie na zwierzęta i rośliny. Najmłodsi i najstarsi obywatele zawsze najgorzej znoszą upały. Ich wewnętrzny system termoregulacji albo nie jest jeszcze w pełni rozwinięty (u dzieci), albo szwankuje przez wzgląd na zaawansowany wiek organizmu (u seniorów). Różnica polega na tym, że starszy człowiek jest w stanie poradzić sobie, kiedy temperatura staje się nie do wytrzymania, a niemowlę jest całkowicie skazane na zdrowy rozsądek (a czasem, niestety, jego brak) swoich rodziców.

 

Podstawowym błędem jest przegrzewanie dziecka. Przy ubieraniu malucha najczęściej stosuje się zasadę, by zakładać jedną warstwę więcej niż w przypadku dorosłego. Rozwiązanie to sprawdza się u dzieci, które jeszcze same nie chodzą - faktycznie z powodu ograniczonego ruchu generują mniej ciepła i trzeba je lepiej chronić. Nie popadajmy jednak w paranoję! Warto odstąpić od tej reguły, gdy na dworze temperatura jest taka, że na termometrze brakuje skali. W takiej sytuacji w pełni wystarczy, gdy niemowlę będzie miało na sobie tylko lekką koszulkę, a jeszcze lepiej - nic poza pieluchą. Dodatkowo wietrzmy nóżki dziecka - nie zakładajmy mu skarpetek, a odrobinę starszemu bucików. Niech macha stópkami, jak mu się podoba. Na pewno się nie przeziębi! Do tego chustka na główkę i trochę kremu z wysokim filtrem (najlepiej kupić kosmetyki z apteki dedykowane dla dzieci - odznaczają się doskonałym stopniem ochrony, np. 50 SPF).

 

Kolejnym niewybaczalnym grzechem jest przykrywanie wózka pieluszką. Nie róbmy tego! Wiadomo, że rodzic chce dobrze, ale nie jest to efektywne rozwiązanie, bo nieświadomie zamykamy dziecko w saunie. Ograniczenie dostępu promieni słonecznych zapewni umieszczenie malucha w głębokiej gondoli. W wielu wózkach po bokach przymocowane są specjalne uchwyty na parasol. Skorzystajmy z nich.

 

A starszaki? Tu sprawa jest prostsza. Jasny strój z lekkich, naturalnych tkanin zapewniających przewiewność (jasne barwy odbijają światło, ciemne je pochłaniają, więc paradoksalnie w białej bluzeczce z długim rękawem i jasnych długich spodniach może być chłodniej niż w ciemnych szortach i koszulce na ramiączkach), koniecznie nakrycie głowy i przede wszystkim - picie! Przez cały dzień, małymi łykami, często. Najlepiej woda niegazowana, mogą być też soki rozcieńczone z wodą, lekkie owocowe kompoty, mało słodka herbata z mięty. Cola? Zabroniona do odwołania!

 

Dziecko pijące sok
W trakcie upałów rośnie ryzyko odwodnienia organizmu 

 

Każdy w czasie upałów szuka ochłody. To, czy ją znajdzie, zależy od wiedzy i roztropności szukającego. Pochłonięcie pudełka lodów na jedno posiedzenie pewnie i pomoże, ale tylko na moment. Jest to bowiem środek doraźny i działa - jak sama nazwa wskazuje - doraźnie. Nie należy schładzać się gwałtownie. W miastach korzystajmy z fontann i zraszaczy, ale nie po to, by uskuteczniać całościowe mycie (!). Wystarczy przejść przez mgiełkę i od razu będzie chłodniej. W skwarne dni najlepiej całkiem zrezygnować z ostrych przypraw: pieprzu, chilli, chrzanu... Dziecko marudzi, bo koniecznie chce kebaba? Wykluczone. Kwadrans przyjemności jedzenia nie jest wart późniejszego wielogodzinnego konania z gorąca podczas trawienia się posiłku. (O tym punkcie powinni też pamiętać rodzice, zaczynający dzień od espresso - kawa i czarna herbata nie tylko rozgrzewają poprzez stymulację układu nerwowego kofeiną / teiną, ale też odwadniają. Nie pijmy ich przy +30 stopniach.) Najlepiej sięgać po sezonowe owoce i warzywa, które dostarczają dużo minerałów i witamin, a ponieważ w większości składają się z wody, nie obciążają żołądka i gaszą pragnienie. Świetnie się sprawdzą produkty takie jak: ogórki, pomidory, lekkie zupy, nabiał, większość owoców. Lepiej unikać tłustego mięsa, smażonych makaronów czy ryżu, ciężkich zawiesistych sosów, słodyczy i słonych przekąsek. Przez takie jedzenie jedynie bardziej chce się pić, jest się zmęczonym, ociężałym i ma się wrażenie przegrzania. Nic przyjemnego!

 

Po drugie: problemy zdrowotne

Wydawać by się mogło, że wyrazów 'lato' i 'choroba' nie powinno łączyć się w jednym zdaniu. Jak to? Ktoś choruje latem? Gdyby to była zima, wiadomo - wieje lodowaty wiatr, wszędzie leżą zwały śniegu, człowiek marznie na przystankach, katar, kaszel, grypa, brr! Z drugiej strony, okazuje się, że to właśnie lato sprzyja pojawianiu się konkretnych dolegliwości.

 

Bardzo dokuczliwe bywają owady. Zimą nie doświadczymy ich obecności, bo warunki są dla nich nieodpowiednie. Budzą się, rozmnażają lub uaktywniają dopiero na wiosnę, gdy przyroda odżywa po zimowej przerwie. Lato to czas ich największej aktywności, której sprzyja odpowiednia aura - może to być duchota, nadmierna wilgotność powietrza, a nawet niestandardowa temperatura. W tym roku czerwiec uraczył nas wszystkim, czego można się spodziewać po lecie - mieliśmy już fale upałów wywołujących susze, burze z wichurami i taką ilość deszczu, że pojawiało się cykliczne zagrożenie powodziowe. Na przemian było zimno i gorąco, parno, duszno albo do przesady sucho. Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie… Taka sytuacja jest bardzo niezdrowa dla organizmu i zmniejsza jego odporność, a od tego tylko krok do choroby.

 

Najgorszymi wrogami ludzi w trakcie lata są komary, muchy czy kleszcze, a także inne dokuczliwe owady. Przenoszą choroby (np. bardzo groźną boreliozę albo odkleszczowe zapalenie mózgu), zanieczyszczają żywność, a spotkanie z tymi żądlącymi może zakończyć się tragedią, jeśli ktoś jest uczulony na ich jad! Insekty przyciąga często dwutlenek węgla i zapach potu, a latem pocimy się dużo obficiej. Dzieci mają delikatniejszą skórę i powinno się zwrócić większą uwagę na jej ochronę. Obowiązkowo używajmy sprayów odstraszających owady i stosujmy specjalne preparaty na noc, żeby móc swobodnie się wyspać.

 

Mali chłopcy na plaży
Chrońmy maluchy przed ostrymi promieniami słonecznymi

 

Innym zagrożeniem jest to, za co lato najbardziej kochamy - słońce. Samo w sobie jest naszym przyjacielem i powinniśmy spędzać na nim tyle czasu, ile to możliwe. Umożliwia syntezę skórną witaminy D, która jest niezbędna dla zachowania zdrowia układu ruchu. Jej niedobory wiążą się z krzywicą, zwyrodnieniami stawów, niewydolnością nerek czy zaburzeniami odporności. Niestety, nieodpowiedzialne korzystanie z dobrodziejstw naszej najbliższej gwiazdy może przynieść więcej szkody niż pożytku. Powszechne są oparzenia słoneczne. Występują tak często, że w sumie przyzwyczailiśmy się do nich, co nie zmienia faktu, że za każdym razem są tak samo nieprzyjemne. Dzieci powinno chronić się przed nimi o wiele bardziej. Kremy z wysokim filtrem, odpowiedni strój osłaniający głowę, kark i najbardziej wrażliwe części ciała - to elementy obowiązkowego wyposażenia małego letnika. Do tego zawsze pod ręką butelka z wodą i okulary przeciwsłoneczne (nie tylko przyciemniane - sam kolor nie zatrzyma promieni słonecznych, konieczna jest informacja o posiadanym filtrze!). Dziecko nie powinno przebywać na słońcu w godzinach, gdy znajduje się ono najwyżej na niebie i jest najbardziej palące, czyli okołopołudniowych. Dużo czasu spędzać w cieniu i odpoczywać podczas zabawy. Zbyt długa ekspozycja na ostre słońce, na dodatek bez czapki, może skończyć się udarem cieplnym lub słonecznym. Budzić niepokój powinny takie objawy jak: ból i zawroty głowy, światłowstręt, ból oczu, wzmożone pragnienie, gorąca skóra, słabość, ospałość, brak koordynacji ruchowej, płaczliwość itp. Poszkodowane dziecko należy koniecznie schłodzić (nie gwałtownie, by nie doszło do szoku termicznego!), nawodnić i przenieść w miejsce, gdzie mogłoby spokojnie odpocząć. Gdy dziecko czuje się coraz gorzej, traci świadomość albo wymiotuje - konieczne jest wezwanie pogotowia!

 

Lato to czas nieprzyjazny dla alergików, bo pyli wtedy intensywnie wiele roślin. Jest to również sezon na choroby gardła. Anginę paradoksalnie łatwiej złapać w środku skwarnego lata niż przed Bożym Narodzeniem. Przyczynia się do tego wszechobecna klimatyzacja, z którą stykamy się w samochodach, mieszkaniach, środkach komunikacyjnych, lokalach czy ośrodkach wypoczynkowych. Niestety nie jest ona zdrowa, a skoki temperatur bardzo obniżają odporność. Młodsi mają także skłonność do objadania się bez umiaru lodami i gaszenia pragnienia lodowatymi napojami, co jest chyba najgorszym możliwym wyborem. Oni jednak mają prawo popełniać błędy - szkoda, że rodzice nie reagują i nie tłumaczą, dlaczego wybór pociech powinien w najgorsze upały paść na nieco inne produkty chłodzące.

 

Jak poprawić sytuację? Klimatyzacji się nie uniknie, ale jeśli można, nie pogarszajmy sprawy. W samochodzie korzystajmy z niej ostrożnie, a w mieszkaniu bezpieczniej porozstawiać wentylatory, które wspomogą ruch powietrza. Dzieci, które po szaleńczym bieganiu po podwórku chłodzą się, tkwiąc zgrzane i spocone przed włączonym na pełne obroty, zablokowanym wiatrakiem, przeganiajmy czym prędzej - takie postępowanie to proszenie się o kłopoty!

 

Tak samo jak nieodpowiedzialna zabawa nad wodą. To naturalne, że dzieci latem ciągnie do basenów, kąpielisk i zalewów. Powinny obowiązkowo trzymać się kilku zasad: kąpiel tylko na strzeżonych akwenach, nigdy po obfitym posiłku i bez skoków na główkę czy w miejscu, w którym nie znamy głębokości wody. Nie wchodzimy rozgrzani do lodowatej wody. Chwilowa ulga nie zrekompensuje bólu wywołanego skurczem mięśni, który może wywołać szok cieplny.

 

Po trzecie: niespodzianki pogodowe

Lato bywa zdradzieckie. Wydaje się, że w tak pięknym, ciepłym okresie roku nic złego nie ma prawa się stać, a tymczasem statystycznie właśnie w okresie od czerwca do sierpnia na naszej szerokości geograficznej dochodzi najczęściej do niebezpiecznych zjawisk pogodowych i katastrof naturalnych. Już w tym roku mieliśmy przykłady potęgi natury - od początku lata doświadczyliśmy burz, skoków temperatury sięgających kilkunastu stopni w ciągu doby (!), powodzi czy nawet trąb powietrznych (!!!). Ziemia najpierw została zalana tak, że nie była w stanie przyjąć więcej wody, a potem dla odmiany przyszły okresy suszy. Jest to dowód, że trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.

 

Burza na wsi
Uczmy dzieci, jak zachować się w czasie burzy

 

O ile powodzie czy huragany zdarzają się (na szczęście!) nieczęsto, to burz możemy się spodziewać właściwie na sto procent. Każde dziecko powinno wiedzieć, jak się zachować, kiedy nad głową zbierają się czarne chmury, a niebo najpierw zaczyna mruczeć jak wielki kot, by po kilku minutach rozedrzeć się na dwoje zygzakiem błyskawicy i siknąć ulewą. Przede wszystkim: nie wpadać w panikę! Histeria jeszcze nikomu nie pomogła wyjść z groźnej sytuacji. Dzieci zwykle boją się grzmotów. Nic dziwnego - są głośne, ogłuszające i gdy przetaczają się nad światem, człowiek 'czuje je' niemal każdą komórką ciała. Dziecko powinno jednak zdawać sobie sprawę, że one same w sobie nie są groźne. To tylko dźwięk; nie skrzywdzi nas, ale jest zapowiedzią kłopotów. Zwiastuje rychłe pojawienie się gwałtownych ulew, mocnych porywów wiatru i przede wszystkim - wyładowań atmosferycznych. Im mniej czasu upływa między grzmotem a wyładowaniem, tym bliżej przechodzi burza. To właśnie pioruny są śmiercionośne i należy się przed nimi chronić. Powinno się unikać bliskości urządzeń elektrycznych, a w otwartej przestrzeni nie chować się pod drzewami. Bezpieczeństwo zapewnią takie miejsca jak wnętrze samochodu - nie parkujmy jednak pod drzewami, jakikolwiek budynek (byle nie blaszany garaż) albo chociaż wgłębienie w ziemi.

 

W czasie burzy absolutnie NIE wolno: kłaść się płasko na ziemi - bezpieczniej jest kucnąć, ze stopami jak najbliżej siebie; jechać rowerem (może pojawić się naturalny odruch, by w ten sposób przyspieszyć dotarcie do domu, jeśli burza zastała dziecko na wycieczce rowerowej - jest to jednak błędne przekonanie, gdyż metalowe rusztowanie pojazdu łatwo ściąga pioruny); zbliżać się do torów i trakcji tramwajowych; pływać w otwartych wodach jezior czy basenów na świeżym powietrzu; spacerować po plaży, szczególnie na bosaka, bo piasek ściąga błyskawice.

 

Najprościej wykazać się rozsądkiem i, jeśli to możliwe, nie wychodzić, kiedy zbliża się burza.

 

Po czwarte: bezpieczne wyjazdy

Wysyłając dziecko na zorganizowane wakacje, mamy nadzieję, że na koloniach czy obozie będzie bezpieczne. Na miejscu jest przecież wielu profesjonalnych opiekunów, którzy będą stale kontrolować sytuację, a także wypełnią dziecku dzień od rana do wieczora, dzięki czemu nie będzie miało czasu 'myśleć o głupotach'. Takie wakacje w gronie kolegów i dorosłych, którym rodzice ufają, to bardzo dobre rozwiązanie, jednak i w tym przypadku powinno się uczulić pociechę, co powinna zrobić w niestandardowych sytuacjach i na co zwrócić uwagę.

 

Swoich rzeczy należy bezwzględnie pilnować. Tyczy się to szczególnie osobistych drobiazgów oraz dokumentów. W razie ich zgubienia lub kradzieży dziecko powinno natychmiast ten fakt zgłosić opiekunowi / przewodnikowi / organizatorowi wycieczki. Coraz więcej młodych ludzi korzysta z nowoczesnych technologii, a rodzice często podejmują niezbyt mądrą decyzję o udostępnieniu maluchowi na wyjazd drogiego iPada czy karty kredytowej (!). Szybka reakcja pozwoli zminimalizować ryzyko wyczyszczenia konta poprzez jej wcześniejsze zablokowanie. Utrata dokumentów tożsamości bywa równie bolesna, bo nie tylko wiąże się z koniecznością wyrabiania nowych, ale też prowokuje do wykorzystania danych przez nieuczciwego znalazcę. Informacje trzeba jak najszybciej zastrzec, powiadamiając odpowiednie służby o niebezpiecznej sytuacji. W tym także powinien pomóc kierownik obozu, wychowawca kolonijny albo jakikolwiek inny odpowiedzialny, znany dziecku dorosły, choćby sam rodzic, z którym, rzecz jasna, przez cały wyjazd kontakt powinien być nienaganny.

 

Uczmy dziecko odpowiedzialnego podejścia do życia! Maluch, któremu zaszczepi się podstawowe zasady, będzie umiał się do nich dostosować niezależnie od okoliczności - na kempingu, półkolonii czy obozie harcerskim. Co w przypadku, gdy dziecko de facto nie jest już dzieckiem, lecz nastolatkiem, który nie chce więcej jeździć na zorganizowane wycieczki? Gorące temperatury sprzyjają gorącej atmosferze i jest niemal pewne, że dorastająca pociecha uprze się na samodzielny wyjazd pod namiot z kolegami czy na 'festiwal rockowy, na którym wystąpi ten niesamowity [tu wstaw imię, nazwisko lub pseudonim dowolnego idola współczesnych nastolatków]'. Prędzej czy później postawi na swoim. Zamiast gryźć paznokcie z niepokoju, trzeba odbyć z dzieckiem poważną rozmowę o bezpieczeństwie, a jeśli mamy zamiar wyrazić zgodę na wojaże - postawić warunek co do codziennego obowiązkowego kontaktu (pod groźbą braku dyspensy w kolejnym roku w razie nagminnego odrzucania połączeń). Warto również poznać osoby, z którymi dziecko chce spędzić wakacje, szczególnie jeśli mamy do czynienia z pierwszą (drugą bądź następną - liczba porządkowa nie ma znaczenia) sympatią pociechy.

 

Pisałam już na ten temat w Pozytywce. Zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z pierwszą częścią artykułu: 'Pozwalać czy nie?' dostępnego po kliknięciu w odnośnik.

 

Po piąte: nie dajmy się zwariować!

Podobno zasady są po to, by je łamać. Może nie do końca tak jest, ale na pewno istnieją okoliczności, które usprawiedliwiają nieco luźniejsze podejście do regulaminów. Jedną z nich są właśnie wakacje. Zróbmy pociechom przyjemność i pozwólmy na coś, co je ucieszy, a na co zwykle nie mogą liczyć, skrępowane na co dzień gorsetem zakazów. Niech już obżerają się tymi lodami (byle nie za dużo), wałęsają z przyjaciółmi po lasach i łąkach (byle nie za daleko), jeżdżą na kempingi (byle bez niemiłych przygód i ryzykownych zachowań) i zarywają noce podczas ognisk czy imprez, by potem gnić w łóżku do południa (byle nie za często).

 

Krótko mówiąc: wyluzuj, rodzicu! Przecież jest lato! ... zresztą, odbijesz sobie za kilka miesięcy, kiedy wprowadzisz wreszcie wyczekiwany, zimowy dryl!

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak

Zobacz również

Mamo, nudzi mi się!, czyli zabawy wakacyjne dla dzieci zostających w domu

Mamo, nudzi mi się!, czyli zabawy wakacyjne dla dzieci zostających w domu

Co roku ta sama heca. Już od marca, gdy tylko zrobi się cieplej, rodzice słyszą marudzenie wracającego po lekcjach dziecka: 'Kiedy wreszcie będą wakacje?'. Mijają miesiące i ta upragniona laba wreszcie...

czytaj więcej

Kolonie, obozy, biwaki. Dziecko na wakacjach

Kolonie, obozy, biwaki. Dziecko na wakacjach

Sezon urlopowy w pełni. Oferta wakacyjnych obozów, kolonii i półkolonii dla najmłodszych jest bardzo róożnorodna, dlatego wielu rodziców decduje się na wysłanie swojej pociechy na zorganizowany wyjazd. Radzimy, jak...

czytaj więcej

Bezpieczne wakacje. Ranking największych zagrożeń dla wypoczywającego dziecka i jak ich uniknąć

Bezpieczne wakacje. Ranking największych zagrożeń dla wypoczywającego dziecka i jak ich uniknąć

Planujesz rodzinne wakacje? Skorzystaj z naszego poradnika i dowiedz się, jak bezpiecznie spędzić wakacje z dzieckiem. Przedstawiamy największe zagrożenia dla wypoczywającego malucha i radzimy, jak ich uniknąć.

czytaj więcej

Pozwalać czy nie? 6 budzących wątpliwości zachowań i pomysłów dorastających dzieci, część 1.

Pozwalać czy nie? 6 budzących wątpliwości zachowań i pomysłów dorastających dzieci, część 1.

Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot. Powiedzenie znają prawdopodobnie wszyscy, ale tylko rodzice, którzy przeżyli to na własnej skórze, mogą poświadczyć, że jest w tym wiele prawdy. Wyobraźmy...

czytaj więcej