'Mamo, nudzi mi się!', czyli zabawy wakacyjne dla dzieci zostających w domu
Co roku ta sama heca. Już od marca, gdy tylko zrobi się cieplej, rodzice słyszą marudzenie wracającego po lekcjach dziecka: 'Kiedy wreszcie będą wakacje?'. Mijają miesiące i ta upragniona laba wreszcie przychodzi. Ju-hu! Mamy lato! Ale fajowsko! Szybko okazuje się, że jednak nie do końca. Ile dni upłynie, zanim z ust dziecka padną znamienne słowa: 'Mamo, nudzi mi się!'?
Wakacje to wbrew pozorom twardy orzech do zgryzienia. Dwa miesiące całkowitej wolności to ponad 1400 godzin czasu do zagospodarowania. Sporą część należy odjąć na sen, posiłki i inne codzienne czynności - przy założeniu, że tylko połowę doby jesteśmy aktywni, to i tak wychodzi ponad 700 godzin. Masa czasu! Nic dziwnego, że dziecko, które do tej pory dzień miało zorganizowany przez szkołę, nagle nie wie, co ze sobą począć. Snuje się, biedactwo, od ściany do ściany i aż się serce kraje, gdy się na tego smutasa patrzy. Najlepiej by było, gdyby latorośl sama umiała wymyślić sobie zajęcie, ale przecież wszystkiego trzeba się od kogoś nauczyć - kreatywności również.
Na blogu pisaliśmy już o domowych sposobach na kreatywne zabawy dla dzieci. Zachęcam do zerknięcia do tego artykułu - być może zebrane tam rady zainspirują kogoś do spędzenia czasu z dzieckiem inaczej niż przed telewizorem.
Miasto, biblioteka, kościół, czyli trzymaj rękę na pulsie
Jest to doskonałe rozwiązane dla rodziców, którzy nie wykupili dziecku kolonii i nie wysłali go na żaden zorganizowany wyjazd. Zdarza się, że nie mamy w danym roku na to funduszy albo inne zobowiązania nie pozwalają dopiąć spraw na ostatni guzik i dzieciak zmuszony jest zostać w domu. Jeśli jest przyzwyczajony do tego, że w każde wakacje 'łapie się' na jakąś wyprawę, to pozbawiony tej możliwości może być zdezorientowany i zawiedziony. Rodzice często zapominają, że nie trzeba rezerwować obozu czy kolonii na pół roku wcześniej, żeby zapewnić pociesze doskonałe wakacje - wystarczy trochę się rozejrzeć.
Większość miejscowości wraz z przyjściem sezonu letniego prześciga się w organizowaniu aktywności najmłodszym (i nie tylko) mieszkańcom. Warto zapoznać się z ofertą. Przydatne informacje znajdziemy na stronach internetowych różnych instytucji, które się tego typu działalnością zajmują - w pierwszej kolejności warto odwiedzić witrynę Urzędu Miasta czy Miejskiego Ośrodka Kultury. W następnej kolejności przejść się do biblioteki, kina czy szkolnej świetlicy. W wielu miejscach w wakacje organizowane są letnie warsztaty i zajęcia dla dzieci, w tym sporo nieodpłatnych. Syn lub córka spędzi kreatywnie czas na malowaniu, fotografowaniu czy nauce tańca, weźmie udział w turnieju sportowym, pojeździ konno, poczyta ciekawą książkę w gronie rówieśników albo dołączy na czas wakacji do kościelnej scholi.
Świetnym sposobem na spędzenie przyjemnie czasu są półkolonie. W przeciwieństwie do zwykłych kolonii są one krótkie, dziecko ma zorganizowany czas przez cały dzień lub tylko kilka godzin w ciągu dnia, a na noc wraca do domu. W tym przypadku zazwyczaj potrzebne są wcześniejsze zapisy, jednak zdarzają się oferty last minute, wystarczy rozeznać się w rynku.
Dla starszego dziecka świetnym pomysłem byłoby zaangażowanie go w pomoc innym. Nic tak skutecznie nie zajmuje czasu jak… wolontariat. Jest masa miejsc, gdzie nastolatek mógłby się przydać. Jeśli nie ma planów na letnie miesiące, a wszyscy jego znajomi wyjeżdżają na wakacje i zostaje sam jak palec, byłoby świetnie, gdyby wyszedł do ludzi i zamiast wałęsać się bez celu po mieście, zrobił coś dobrego. Jeśli lubi zwierzęta, może spytać, czy nie potrzeba kogoś do pomocy w schronisku. Równie dobrze kilkunastolatek sprawdzi się jako koordynator zajęć wymienionych w poprzednich akapitach. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w ramach letniej oferty biblioteki czytał bajeczki przez dwie czy trzy godziny dziennie maluchom z okolicznych osiedli. Gdyby zaś nie udało się 'załapać' w żadnej instytucji kulturalnej, zawsze pozostaje zaproponować pomoc sąsiadom, z którymi na co dzień wymienia jedynie uprzejme 'dzień dobry'. Może się okazać, że ta staruszka spod piątki ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia.
Pora się rozruszać!
Latem nie ma nic przyjemniejszego niż zabawy na dworze. Kiszenie się w czterech ścianach, kiedy na zewnątrz przygrzewa słońce zakrawa na szaleństwo. Pogoda zachęca nie tylko do spacerów; skwarne miesiące warto wykorzystać w sposób jak najbardziej efektywny. W końcu lato trwa tak krótko.
Młodsze dzieci mają mnóstwo możliwości spędzenia czasu na podwórku. Zabawy typu kapsle, klasy albo gra w gumę trącają nieco myszką, jednak można o nich powiedzieć z całą stanowczością, że są stare, ale jare. Każdy ruch na świeżym powietrzu jest grą wartą świeczki, dlatego warto inwestować w sprzęt sportowy - każdy dzieciak ucieszy się, jeśli na Dzień Dziecka, który przypada przecież niecały miesiąc przed końcem roku szkolnego, dostanie w prezencie rolki, hulajnogę albo rakietki do badmintona. Dzień Dziecka mamy już za sobą, ale nie ma przeciwwskazań, żeby obdarować dziecko z okazji odebrania świadectwa czy, po prostu, początku lata. Ono będzie miało satysfakcję, powód do pochwalenia się przed rówieśnikami i wymówkę, by całe dnie spędzać poza domem, a rodzice - odrobinę spokoju od latorośli snującej się jak duch i narzekającej, że 'znowu nie ma nic do roboty'.
Najlepiej by było, gdyby również rodzice zechcieli czerpać garściami z letniego czasu i nie spędzali wolnych chwil po pracy przed telewizorem. Nie trzeba od razu brać dwutygodniowego urlopu (chociaż nie ma nic przyjemniejszego niż dłuższe wakacje od obowiązków, solidny reset i ładowanie akumulatorów raz do roku), wystarczy wyciągnąć z piwnicy albo ze strychu rower, odkurzyć go porządnie, napompować koła… i można jechać. Gdzie? Przed siebie! Dziecko będzie zachwycone propozycją rodzinnej rowerowej wycieczki, a i rodzice na tym skorzystają. W końcu każdy ma w sobie dziecko - nawet osoba, która szczenięce lata ma dawno za sobą :).
Zróbmy sobie survival
Rozbijanie obozowiska, wznoszenie namiotu, ognisko sypiące iskrami i latające wokół ćmy, brzęczenie komarów, pomarańczowa tarcza zachodzącego słońca, której blask tłumi atramentowa zasłona nadchodzącej nocy… Zapach dymu i przypalonej chlebowej skórki, która nigdzie indziej i w żadnych innych okolicznościach nie smakuje tak cudownie. Czy to nie brzmi jak fantastyczna przygoda?
Nie trzeba zapisywać dziecka do harcerstwa (chociaż, oczywiście, można - na pewno wyjdzie mu to na zdrowie), żeby zapewnić mu mocne wrażenia. Wystarczy odrobina pomyślunku, sporo kreatywności i podstawowy sprzęt. Namiot można rozbić nawet na własnym podwórku - dziecko poczuje się jak Indiana Jones w głuszy, a mama i tatą będą spokojni, mając je pod oknem, cały czas na oku. Nawet jeśli nie mamy na wyposażeniu namiotu, możemy łatwo go zaimprowizować - wystarczą paliki na rusztowanie, stare koce i kilka metrów sznurka do złączenia wszystkie w miarę sztywną i trzymającą się razem całość. Karimata czy stary materac również znajdą się w każdym pawlaczu. Dziecko oniemieje z zachwytu, mogąc spędzić noc w namiocie, a rodzice pogratulują sobie sprawienia pociesze masy radości.
Dla najmłodszych, zbyt małych na nocowanie poza własnym łóżeczkiem, równie emocjonujący będzie wspólny wyjazd. Większość z nas ma krewnych na wsi, nad morzem albo na Mazurach - zróbmy niespodziankę nie tylko dziecku, ale też sobie i zmieńmy otoczenie choćby na weekend. Dla kilkulatka będzie to podróż niemal na koniec świata (szczególnie jeśli nie ma w ciągu roku okazji do zbyt częstego odwiedzania danego miejsca), rodzice zaś odetchną świeżym powietrzem, pachnącym inaczej niż to w zadymionych centrach metropolii… Nie mówiąc o tym, że ucieszą babcie, wujów czy kuzynostwo, zjawiając się w ich gościnnych progach.
Dzieje się!
Lato to czas festiwali i koncertów. Gminy większe i mniejsze obchodzą Dni Miasta i dla podkreślenia rangi wydarzenia organizują pikniki, kiermasze, zawody sportowe oraz zapraszają lokalnych artystów i ogólnopolskie gwiazdy. Wielkim walorem tego typu imprez jest - poza tym, że są organizowane na otwartym powietrzu, a przebywanie w plenerze w gorący dzień zawsze jest przyjemne - ich różnorodność; każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego, ile ma lat. Podczas gdy oseski ganiają za bańkami mydlanymi i dają sobie malować buzie przebranym za clowny hostessom, przedszkolaki szaleją na dmuchanym zamku i uczą się pleść bransoletki z koralików, a zbuntowane nastolatki wzdychają pod sceną do ulubionego piosenkarza ze szklanego ekranu, rodzice mogą odprężyć się w cieniu na ławce, oglądając występy młodzieży z lokalnego kółka zainteresowań i sącząc piwo z sokiem (bezalkoholowe, oczywiście - w końcu mają pod opieką dzieci!).
A co, jeśli jak na złość żadne większe imprezy nie są akurat w naszej miejscowości organizowane? Nic nie szkodzi - człowiek obdarzony wyobraźnią nigdy się nie nudzi. Jeśli posiadamy działkę albo ogródek, mamy ułatwione zadanie. Misja o kryptonimie 'Zapewnienie dziecku rozrywki' zakończy się sukcesem po inwestycji w huśtawkę, trampolinę, zjeżdżalnię lub piaskownicę, w zależności od tego, co dziecko lubi i czym się pasjonuje. My znamy swoją pociechę najlepiej i wiemy, co sprawi jej przyjemność. Nie musimy zresztą wydawać ciężko zarobionych pieniędzy na takie sezonowe jakby nie patrzeć atrakcje - równie dobrze możemy zachęcić dziecko do pomocy w ogródku. Dla syna lub córki możliwość grzebania w ziemi przy pieleniu grządek i utytłania się od stóp do głów będzie prawdziwym rarytasem.
Uff, jak gorąco!
Latem temperatury potrafią być iście piekielne. Nikt o zdrowych zmysłach nie wygoni dziecka na dwór w czasie największego skrawu - byłoby to nie tylko nierozsądne, ale wręcz niehumanitarne. Czasem tak bywa, że złe warunki trzeba zwyczajnie… przeczekać. Mówi się, że w czasie deszczu dzieci się nudzą - niestety, wachlarz okoliczności niesprzyjających aktywności jest o wiele szerszy i niekiedy dzieci są uziemione w domu nie tylko przez śnieżną zamieć, ale też przez promienie słońca.
Żeby taki przymusowy pobyt w czterech ścianach nie skończył się naburmuszoną miną i jojczeniem do wieczora, warto zawczasu zadbać o odpowiednie atrakcje. Również w domowym zaciszu można się świetnie bawić. Odrobina kreatywności pozwoli nam przyszykować genialne zabawki z surowców wtórnych, które znajdziemy w kątach czy szafkach w każdym mieszkaniu, a zestaw mazaków i płachta szarego pakownego papieru będą idealną podwaliną do wykonania ekscytującej gry planszowej. Wystarczy kostka, kilka pionków podwędzonych z pudełka z chińczykiem i możemy zaczynać rozgrywkę.
A jeśli rodzice nie mają wystarczająco czasu, który mogliby poświęcić dziecku, zawsze mogą zastosować fortel polegający na zaangażowaniu do tego zadania… inne dzieci. Zorganizowanie przyjęcia, na które nasza pociecha zaprosi kolegów z osiedla, nie będzie zbyt czasochłonne, zaś po przybyciu gości gromadka dzieciaków świetnie się sobą zajmie. Na rodzicach pozostanie obowiązek dopilnowania, by po imprezie wszyscy opuścili progi w jednym kawałku - jednak jest to niewielka cena w porównaniu z koniecznością znoszenia przez cały dzień miotającego się, wściekłego na cały świat, znudzonego jak mops dziecka. Nie mówiąc o tym, że samo przygotowywanie smakołyków na poczęstunek będzie świetną zabawą. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zaangażować latorośl w mieszanie pysznej owocowej sałatki albo kręcenie domowych lodów - szczególnie do tej ostatniej, zimnej pracy pociecha zabierze się, paradoksalnie, z wypiekami na twarzy.
Jest wiele sposobów na nudne letnie popołudnie. Dni w lipcu i w sierpniu są długie i tym bardziej warto aktywnie korzystać z ich dobrodziejstw, chłonąc ciepło i dając się owiewać rześkim podmuchom. Nie bójmy się dać porwać fantazji - nawet najbardziej ekstrawagancki pomysł na fajną aktywność jest dozwolony. W końcu jest lato! Musimy zgromadzić słońce i wspomnienia na cały rok… Jak inaczej przetrwamy ciemne, zimne listopadowe wieczory?
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii