Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Pozwalać czy nie? 6 budzących wątpliwości zachowań i pomysłów dorastających dzieci, część 1.

Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot. Powiedzenie znają prawdopodobnie wszyscy, ale tylko rodzice, którzy przeżyli to na własnej skórze, mogą poświadczyć, że jest w tym wiele prawdy. Wyobraźmy sobie Kasieńkę: mała Kasia to dziewczynka, jakich wiele, psotna, urocza, blondwłosa, z obdartymi kolanami, smarkami pod nosem i w sukience w groszki. Lata mijają i Kasieńka staje się najpierw szczerbatą Kasią z tytą w dłoniach, potem nieznośną pryszczatą Kaśką, by wreszcie jak Pokemon ewoluować w Katarzynę.

 

Na każdym etapie rozwoju syna lub córki rodzice muszą zmierzyć się z innymi trudnościami - trzeba być przygotowanym na wszystko. Każde dziecko jest inne, ale pewne schematy powielają się i na podobne, tak samo koszmarne pomysły, wpadają dorastające osóbki z czasów dawnych i tych całkiem współczesnych, z peryferii i ścisłych centrum miast, chłopcy i dziewczęca, jedynacy i ci, co dzielą mieszkanie z piątką rodzeństwa, dwoma psami i skalarem. Warto wziąć na tapetę niektóre kwestie, które możliwe że i tak pojawią się, gdy tylko dziecko osiągnie odpowiedni wiek.

 

Ponieważ, jak to śpiewał klasyk, 'życie jest nowelą', nasz ranking będzie po trosze filmowy. Poniżej część pierwsza.

 

1. Kasia chce spać

… ale nie we własnym łóżku. Dorastającej Kasi marzą się wyjazdy z przyjaciółmi, podróże autostopem, pogo na koncertach i nocowanie pod gołym niebem na letnich festiwalach. Trwają wakacje, czyli czas, który tym bardziej zachęca młodzież do szukania przygód. Nasza przykładowa Kasia stawia sprawę jasno - ona nie będzie kisić się w domu, skoro w świecie dzieje się tyle fascynujących rzeczy, w których ona, oczywiście, musi wziąć udział.

 

Sama potrzeba łazikowania to jeszcze małe piwo. Bywa (i to nader często), że Kasia nie dość, że chce spać poza swoim łóżkiem, to na dodatek… nie sama. Okres nastoletni to czas, kiedy tworzą się pierwsze poważniejsze związki, a buzujące hormony otumaniają, nie pozwalając odróżnić pociągu i zauroczenia od głębokiej przyjaźni. Dla typowej, kilkunastoletniej Kasi miłość zawsze jest głęboka, szczera i do końca życia - nawet jeśli ma potrwać tylko miesiąc.

 

nastoletnie podróże autostopem
Nastolatka podróżująca autostopem

 

 

Pozwalać czy nie?

Perspektywa puszczenia dziecka samego na taki wyjazd i to jeszcze z noclegiem zawsze jeży rodzicom włos na głowie. Jak to tak? Ich mała dziewczynka ma się włóczyć Bóg wie gdzie i Bóg wie z kim? Przed oczami od razu rysuje się dramatyczna wizja latorośli skrzywdzonej lub okradzionej leżącej w jakimś rowie. To normalne, że rodzice się przejmują. Ale równie normalne jest, że dzieci szukają swobody.

 

Zamiast z góry stwierdzać, że dziecko ruszy w kraj 'po naszym trupie', lepiej dowiedzieć się jak najwięcej o wydarzeniu, w którym latorośl chce wziąć udział. Może się okazać, że nie taki diabeł straszny. Dopytajmy, o co konkretnie chodzi i wejdźmy na stronę internetową festiwalu czy innej imprezy. Szczegółowe informacje - organizacja, zakwaterowanie, nocleg, ewentualne posiłki, zaplecze medyczne, planowane atrakcje itd. - nie tylko pomogą rodzicom poukładać sobie wszystko w głowie i przekonać samych siebie do wyrażenia zgody na wyjazd, ale też przeprowadzić poważną rozmowę z dzieckiem. 'Poważną' nie dlatego że będzie przydługim, nudnym monologiem opisującym obrazowo ogrom niebezpieczeństw czyhających w każdym kącie. Dziecko więcej z niej wyniesie, jeśli 'poważnie' je potraktujemy - jak partnera. Warto wysłuchać, co ma do powiedzenia. Dlaczego chce jechać? Z kim chce się zabrać? Na czym mu najbardziej zależy? Jak wyobraża sobie pobyt? Czy umiałby się zachować w przykładowych sytuacjach A, B, C?

 

Dziecko będzie miało wrażenie, że jego racje są brane pod uwagę i nie poczuje potrzeby stawiania na swoim za wszelką cenę. Po co buntować się przeciw rodzicom, którzy są w stanie iść na kompromis? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy pozwalać czy nie, ale warto solidnie rozważyć taką możliwość, jeśli dziecko jest na tyle dojrzałe, by mieć do niego zaufanie (sami wiemy najlepiej, kiedy ma miejsce ten moment), zaś samo wydarzenie odbywa się cyklicznie, jest popularne, znane, zawsze dobrze zorganizowane, z dostępem do udogodnień i towarzystwem służb publicznych. Można spisać regulamin, którego obie strony będą przestrzegać - z adnotacją, że jeśli dziecko się dostosuje, na kolejne wyjazdy rodzice będą skłonni zgodzić się… bez problemu.

 

nastoletnia dziewczyna bawiąca się na koncercie
Pierwszy, samodzielny wyjazd dziecka to duże przeżycie dla rodziców

 

A co w przypadku zakochania? Nastolatkom wydaje się, że są wielce dorośli i szukają bliskości za wszelką cenę. Czy istnieje wiek, w którym można już pozwolić na poluzowanie rodzicielskiej kontroli w tej kwestii? Dopóki dziecko jest nieletnie, a jeszcze lepiej - dopóki nie skończy szkoły - nie powinno się folgować w kwestii uczuć. Nie ma nic złego w chodzeniu na randki, jednak są granice, których przekraczać nie wolno. Póki pociecha mieszka z rodzicami pod jednym dachem i to oni ją utrzymują, musi dostosować się do uniwersalnego systemu wartości obowiązującego w domu. Zawsze sprawdza się szczera rozmowa - dziecko chętniej zachowa wstrzemięźliwość, jeśli rodzice zdołają zaszczepić w nim przekonanie o jej słuszności.

 

2. Kasia zawodowiec

'Mamo, chciałabym pójść do pracy'. Rodzic, słysząc coś takiego, zastyga z talerzem w ręce i patrzy na Kasię jak na przybysza z obcej planety. Ona ma dopiero szesnaście lat! To jeszcze dziecko! Powinna się uczyć! No tak, ale przecież są wakacje… Co z tego? Czasy, kiedy dzieci zatrudniano w fabrykach, dawno minęły! Poza tym, po co jej to? Czy czegoś jej brakuje? Ma zapewnione wszystko, żeby żyć spokojnie, wygodnie i bez zmartwień. Matka z ojcem harują, żeby zaspokoić wszelkie jej potrzeby. O co więc chodzi?

 

Pozwalać czy nie?

Chodzi o to, że w pewnym momencie zaspokajanie faktycznych potrzeb to nieco za mało. Równie istotne stają się najzwyklejsze zachcianki, których rodzice już z reguły sponsorować nie chcą. Nie ma nic złego w chęci posiadania własnych pieniędzy; co więcej - dziecku należy się pochwała, że możliwości ich zdobycia dopatruje się w pracy zarobkowej. Brawo! Znaczy to, że poważnie podchodzi do sprawy, nie chce 'doić', nie dając nic w zamian, chce za to uczciwie zapracować na wynagrodzenie, które potem będzie mogło bez wyrzutów sumienia 'przepuścić'.

 

Pisaliśmy już o tym w Pozytywce w artykule pt. 'Nauka zarządzania pieniędzmi dla starszych dzieci'. Tam również pojawia się wątek pójścia młodego człowieka do pracy. Jestem zdania, że nie ma w tym nic złego, ponieważ żadna praca nie hańbi, a nastolatek, który pozna, ile trzeba się naharować, żeby uczciwie zarobić, w przyszłości będzie szanować pieniądze i na pewno nie wyda ich na głupoty.

 

nastolatka pracująca w kwiaciarni
Pierwsza praca zarobkowa to doświadczenie, które wiele nauczy Twoje dziecko

 

Jak w każdym przypadku, i tutaj należy najpierw solidnie się zastanowić - najlepiej w obecności dziecka. Praca nie może kolidować z codziennymi obowiązkami dziecka; nie ma opcji, by pociecha opuszczała lekcje albo zarywała noce, bo 'ma zmianę w pracy'. W czasie wakacji sprawa jest ułatwiona, więc tym bardziej warto przychylić się do prośby dziecka. Jeśli pociecha już coś sobie znalazła, trzeba zebrać jak najwięcej informacji o tym miejscu - jaki charakter będzie miała praca, kto jest szefem, co będzie zawarte w umowie, jakie warunki będzie miało zapewnione dziecko. Poczytajmy o danej firmie w Internecie - opinie byłych i obecnych pracowników są bardzo cenne i z forów z łatwością dowiemy się, czy na przykład właściciel miejscowej kawiarenki przestrzega ustawy o zatrudnianiu nieletnich. (Kodeks pracy, dział IX - 'Zatrudnianie młodocianych')

 

Jeśli wszystko wskazuje na to, że potencjalny pracodawca jest uczciwy, a zajęcie nie będzie dla dziecka ponad siły, nie ma żadnego powodu, dla którego rodzic powinien zabronić pociesze wzięcia byka za rogi. Oczywiście, zarobione pieniądze będzie mogła wydać, na co jej się podoba - mama i tato muszą więc zacisnąć zęby, gdy dziecko po pierwszej wypłacie wróci do domu w markowych butach wycenionych na pięćset złotych tylko z powodu logo na podeszwie.

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak

 

Zobacz również

Dziecko ma problemy… ale jakie?

Dziecko ma problemy… ale jakie?

Zbuntowany nastolatek albo nieśmiały podstawówkowicz nie kwapią się do zawierzenia rodzicom z tajemnic i dzielenia się rozterkami. Podejrzewasz, że Twoje dziecko ma jakiś problem? Poniżej przedstawiamy zestawienie tych...

czytaj więcej