Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Naucz swoje dziecko oszczędzać

Gospodarność to bardzo ważna cecha, która znacząco ułatwia życie. Jest to umiejętność, której można się nauczyć. Jak sprawić, by dziecko potrafiło oszczędzać i szanowało wartość pieniądza? Już wcześniej opisywaliśmy jak nauczyć oszczędzania małe dzieci. Dzisiaj zachęcimy do nauki zarządzania pieniędzmi starsze pociechy.

 

Życie kosztuje

Dziecko jest domownikiem w takim samym stopniu jak rodzice i też korzysta ze wszystkiego, co się w domu znajduje - używa wody, prądu, ogląda telewizję i tak dalej. Nie ma powodu, by nie wiedziało, że to wszystko kosztuje i że nie są to małe kwoty.

Nie bójmy się pokazywać dziecku rachunków i faktur. Kiedyś i tak wpadną mu w ręce, a lepiej, by stało się to wcześniej niż później. Nie trzeba, rzecz jasna, na wstępie zasypywać pięciolatka stertą bankowej dokumentacji; tyczy się to raczej starszych dzieci. O ile przedszkolakowi nie jest potrzebna do szczęścia wiedza o kosztach utrzymania (i tak nie zapamięta, bo jest to dla niego zbyt abstrakcyjne), o tyle szesnastolatek już powinien wiedzieć, ile kosztuje wynajem czy opłaty stałe. Warto powiedzieć, ile zarabia każde z rodziców, by było jasne, że mama odmawia zakupu telefonu za dwa tysiące nie dlatego, by zrobić pociesze na złość, ale zwyczajnie jej nie stać. Dobrze, by kilkunastolatek nie tylko na lekcjach przedsiębiorczości w szkole spotykał się z takimi pojęciami jak podatek, wartość netto i brutto czy koszty produkcji.

 

W przypadku młodszych dzieci sprawdzi się doskonale wspólne planowanie zakupów. Dzieciaki są zwykle bardzo podekscytowane, idąc do sklepu i rzucają się na asortyment, który kusi kolorowymi opakowaniami i ogromnym wyborem. W takim momencie warto wyciągnąć przygotowaną wcześniej listę i spokojnie dziecku wytłumaczyć, że "nie planowaliśmy takiego zakupu, sam zobacz, nie ma tego na kartce, więc nie jest nam potrzebne". Jeśli dziecko pomagało tę listę ułożyć i samo jest odpowiedzialne za kilka pozycji, będzie musiało przyznać nam rację. Co ważne, w obecności malca listy należy trzymać się bezwzględnie. Zdarzają się sytuacje, gdy trafimy na promocję i nieplanowany zakup jest bardzo korzystny, jednak lepiej zaprowadzić dziecko do domu i wrócić samemu do sklepu po rzeczony produkt. W ten sposób nie robimy mu w głowie zamieszania - dopiero ośmio-, dziewięciolatek jest w stanie pojąć ideę wyprzedaży albo super okazji.

 

Świetnym nawykiem jest zbieranie paragonów ze sklepów. Przyniesie to korzyść nie tylko dziecku, które będzie miało naoczny dowód, ile co kosztuje (i jak bardzo jest drogie), ale i rodzicom, którzy wreszcie będą wiedzieli, "na co tyle idzie". Zdając sobie sprawę z problemu, łatwiej go rozwiązać i spróbować zaoszczędzić na konkretnych produktach.

 

Traktuję cię poważnie

I znowu porada przeznaczona dla rodziców starszych dzieci - pamiętajmy, że nie należy bagatelizować ani potrzeb, ani stanu wiedzy naszego dziecka. Wydawać by się mogło, że uczeń gimnazjum żyje jeszcze w świecie zabaw i nie potrzebuje pieniędzy, które przecież demoralizują i są generalnie odpowiedzialne za całe zło tego świata - nie jest to prawda. Dziecko, które ma poczucie, że jego pragnienia są traktowane w sposób poważny, nie tylko szybciej nauczy się mądrze gospodarować pieniędzmi, ale również... nabierze zaufania do rodziców i nie będzie bało się do nich przyjść, kiedy "zupełnym przypadkiem" wszystko wyda albo zgubi portfel.

 

Usługę otwarcia konta skrojonego na miarę dziecka oferuje już niemal każdy bank. Jego właścicielem (a raczej współwłaścicielem - głównym zarządzającym jest zawsze rodzic) może być już trzynastolatek; wielu rodziców ma wybitnie negatywne podejście do sprawy, twierdząc, że dziecku konto jest niepotrzebne i "za ich czasów drobne trzymało się w skarpecie". Być może tak było, jednak czasy się zmieniły i trzeba się dostosować do zataczającej coraz szersze kręgi wszechobecnej komercji. Im szybciej nauczymy dziecko poruszania się w tym gąszczu pokus (za które niemal zawsze trzeba słono zapłacić), tym szczęśliwsze i zaradniejsze będzie w przyszłości.

 

Własne konto daje możliwość oszczędzania, zaś pieniądze na nim składowane są bezpieczniejsze niż w skarbonce. Banki dają niekiedy możliwość pomnażania kapitału i oferują niewielkie oprocentowanie, dzięki któremu dziecko uczy się funkcjonowania lokat. Dodatkowo samo posiadanie konta daje prestiż i jest powodem do dumy - młody człowiek może pochwalić się przed znajomymi, że rodzice tak dorośle go traktują. Jest to też wygodne rozwiązanie, bo kontrolę nad całością ma rodzic i dzięki wglądowi w zasoby dziecka może nim subtelne kierować w kwestii wydatków. Jednocześnie warto pamiętać, że konto bankowe nie jest tym samym co słoik na biurku - dziecko nie widzi codziennie, jak kupka oszczędności rośnie. Nie ma tego przed oczami i jeżeli jest zbyt niedojrzałe, oszczędzanie może stracić dla niego sens. Rodzic najlepiej zna swoją pociechę i wie, czy w wieku trzynastu lat jest wystarczająco dorosła na konto w banku czy lepiej jakiś czas poczekać.

 

 

Chcesz wydawać? Najpierw zarób!

Pieniądze nie biorą się z powietrza i dziecko powinno zdawać sobie sprawę, że trzeba na nie zapracować - w końcu czeka je to przez minimum kilkadziesiąt lat życia, a w pracy spędzało będzie znaczną część dnia. Niech przyzwyczaja się od najmłodszych lat, że aby dostać, trzeba najpierw dać coś od siebie.

 

Każde zakupy dziecka powinny być dokonywane świadomie

 

Nie należy nigdy płacić dziecku za wykonywanie prac domowych - chyba że takich, które nie należą do jego codziennych obowiązków, ale i w tym przypadku trzeba zachować dużą ostrożność. Wielu rodziców wpada w pułapkę i aby zmusić pociechę np. do utrzymania porządku, daje dwójkę za wyrzucenie śmieci, zaś piątkę za odkurzenie podłogi. Nie tędy droga! Możemy przez przypadek "stworzyć" materialistę i chytrusa, który w niedługim czasie nie kiwnie palcem w domu bez odpowiedniej zapłaty.

Tak samo nie wolno płacić za dobre oceny. Zasada jest prosta - obowiązki dziecko wykonuje za darmo, bo robi to dla siebie i dla pożytku ogółu. Jeśli jednak daje z siebie coś więcej, warto taką postawę uhonorować. Trzylatka, który ładnie pozbierał zabawki, uszczęśliwi choćby uścisk mamy, jednak dwunastolatek będzie o wiele bardziej zadowolony z... portretu polskiego władcy.

 

Zachęcajmy dziecko do tego, by samo wyznaczało sobie cele finansowe. Nigdy nie należy wyśmiewać jego planów i marzeń! Nawet jeśli kupno gitary, do której pociecha wzdycha przy każdym przejściu obok sklepu muzycznego, wydaje nam się bezsensem (bo wiemy, że dziecko ma słomiany zapał i prawdopodobnie instrument po tygodniu wyląduje w pawlaczu), przyklaśnijmy temu pomysłowi - szczególnie jeśli młody człowiek zgodzi się sam zaoszczędzić lub zarobić. W przypadku wyjątkowo kosztowych przedmiotów albo inicjatyw, kiedy wiemy, że dziecko prędzej się zestarzeje niż zdobędzie wymagają kwotę, dobrym obyczajem jest zaproponować dołożenie np. jednej trzeciej albo nawet połowy. Zyskamy nie tylko wdzięczność dziecka, ale też stały wgląd w jego wydatki i zasoby finansowe, co jest bez wątpienia cenniejsze niż kilkadziesiąt czy kilkaset złotych wkładu własnego.

 

Zachęćmy latorośl do pracy. Legalne zatrudnienie, za zgodą rodziców i na konkretnych warunkach, może podjąć już szesnastolatek. W przypadku osoby młodszej nic nie stoi na przeszkodzie, by za drobne prace i usługi świadczone sąsiadom czy znajomym (zakupy, wyprowadzanie psa, popilnowanie dziecka, koszenie trawy, dbanie o kwiatki w czasie nieobecności) otrzymywało niewielkie kwoty. Niektóre sposoby zarobkowania nie są oczywiste, a również można je dziecku podsunąć - niech np. wyprzeda przedmioty, których już nie używa. Dzięki Internetowi zrobi to szybko, bezproblemowo i bez wychodzenia z domu. Zawsze może też poczuć się jak człowiek pierwotny i zabawić się z przyjaciółmi w... handel wymienny.

 

Nie nauczymy dziecka oszczędzać, jeżeli sami będziemy wydawać pieniądze na głupoty, ulegać spontanicznym decyzjom czy zaciągać nie do końca przemyślane pożyczki. Nie da się udzielać korepetycji w kwestiach, o których nie ma się zielonego pojęcia. Dlatego w pierwszej kolejności obowiązkiem rodzica jest dokształcić się samemu - dziecko na obcowanie z pieniędzmi ma jeszcze sporo czasu.

 

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak


 

Zobacz również

Dziecko i pieniądze

Dziecko i pieniądze

Pieniądze nie rosną na drzewach i za wszystko trzeba płacić. Nie można mieć wszystkiego, czego się pragnie, bo jest to zwyczajnie zbyt drogie, zaś rozrzutność mało kiedy popłaca. Dorośli o tym doskonale wiedzą...

czytaj więcej