Jak kształtować proekologiczne postawy u dziecka?
Podobno największym wrogiem Matki Ziemi jest człowiek. To przez jego bezmyślną i niszczącą działalność giną kolejne gatunki, topnieją lodowce, tworzy się dziura ozonowa... Edukacja ekologiczna z roku na rok zmienia status z fanaberii nadgorliwych nauczycieli na smutną konieczność. Powinniśmy od najmłodszych lat uświadamiać młodym ludziom, że tak samo, jak trzeba sprzątać pokój, należy dbać o nasz globalny dom - planetę.
Dobre nawyki na co dzień
Zmiany zawsze należy zaczynać od siebie. W pierwszej kolejności to rodzic powinien uświadomić sobie wagę proekologicznych zachowań - jeśli on nie będzie co do tego przekonany, nigdy nie zdoła wpoić dziecku pewnych zasad.
Warto zacząć od prostych rzeczy. Wystarczy zmienić kilka codziennych rytuałów, by nie tylko przyczynić się do ochrony środowiska, ale również do poprawy jakości własnego życia.
Jednym z najprostszych sposobów jest oszczędzanie wody i prądu. Dziecko należy uczyć, by zawsze zakręcało kran podczas mycia zębów i gasiło światło, kiedy wychodzi z pomieszczenia. Nieużywane urządzenia dobrze jest odłączać od zasilania, żeby nie czerpały prądu w trybie uśpienia. Jest to jednocześnie świetny sposób, żeby trochę zaoszczędzić - można więc lekcję na temat ochrony środowiska połączyć z nauką efektywnego gospodarowania pieniędzmi.
Codzienne wybory rodziców rzutują na zachowanie dzieci. Podczas zakupów odpowiedzialny rodzic powinien sięgać po produkty oznaczone jako ekologiczne - wytłumaczyć dziecku, że chociaż są one zazwyczaj droższe, to jednak opłaca się je kupić, ponieważ na pewno są zdrowe, nie zawierają szkodliwych substancji i przy ich produkcji nie ucierpiało środowisko, bo dla przykładu rolnik nie zanieczyścił gleby sztucznymi nawozami.
Wizyta w supermarkecie to doskonała okazja, by zorganizować warsztaty mądrego (i świadomego) kupowania. Na stoisku z nabiałem warto pokazać dziecku różne rodzaje jajek i wytłumaczyć, że te, na których widnieje stempel z kodem zaczynającym się cyfrą trzy to jaja zniesione przez kury żyjące w klatkach, w ścisku, bez możliwości rozprostowania nóg i ujrzenia słońca. Kupowanie ich przysparza ptakom dodatkowych cierpień, bo producenci, zachęceni popytem, hodują w tak skandalicznych warunkach jeszcze więcej kur. Zawsze trzeba wybierać jajka z cyfrą jeden lub zero - takie kury są zadowolone z życia, poruszają się swobodnie i są o wiele mniej zestresowane.
Tak samo wygląda sprawa z mięsem. Zawsze należy kupować mięso ze sprawdzonego źródła. W części ubojni zwierzęta nie są zabijane w sposób humanitarny i stanowi to ogromny problem; jako konsumenci nie jesteśmy, rzecz jasna, w stanie stwierdzić, w jakich warunkach chowane było zwierzę trafiające na nasz stół, jednak można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że za dobre mięso należy też dobrze zapłacić. Im tańszy produkt, tym mniejsze były koszty produkcji, a więc możliwe, że hodowca nie traktował zwierząt należycie. Dziecko powinno wiedzieć, że czasem warto kupić mniej, ale lepszej jakości - poza tym ma się czyste sumienie, że zwierzę nie cierpiało przed śmiercią.
Nasi bracia mniejsi
Prawdziwy ekolog chlubi się tym, że szanuje wszystkie żywe stworzenia. Należy uczulić dziecko, że zwierzę czuje ból i emocje takie jak strach czy smutek. Nie wolno się nad nimi znęcać! Dzieci czasem miewają tendencję do niemądrych zabaw z udziałem zwierząt. Rodzic nie powinien wahać się przed ukaraniem pociechy, która zrobiła krzywdę drugiemu stworzeniu. Oczywiście, należy wytłumaczyć, że to, co zrobiła, było złe; nie wolno ciągnąć psa za ogon, a kota głaskać pod włos, bo zwierzę to irytuje, stresuje i napawa lękiem. Naszą dewizą powinno być: "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - nawet jeśli ten "drugi" nie może powiedzieć, że nie jest mu przyjemnie.
Podczas spaceru po lesie czy łące dziecko może przypadkiem natknąć się na jakieś dzikie zwierzę. Bezwzględnie należy zostawić je w spokoju! Nie dotykać saren, warchlaków, jeży czy piskląt. Dzikie zwierzęta nie na darmo właśnie tak się nazywają - nie są oswojone i boją się człowieka. Przyroda jest piękna, jednak zazwyczaj należy ją podziwiać z daleka i dziecko powinno to uszanować; wiedzieć, że w lesie nie wolno hałasować, palić ognisk i śmiecić. Dzikich zwierząt się nie zaczepia, jednak warto je dokarmiać - zwłaszcza podczas siarczystych zim, kiedy ziemia jest zmarznięta i zwierzaki nie zapadające w sen zimowy nie są w stanie przebić się przez warstwę zlodowaciałego śniegu. W lasach zajmują się tym leśnicy, jednak i my we własnym zakresie możemy rzucić coś na przegryzkę ptaszkom - zbudować karmnik i wysypać w nim słonecznik czy owies, a na zewnątrz zawiesić słoninę dla sikorek.
Dziecko powinno również znać gatunki chronione w Polsce. Niech wie, że majestatyczne wilki, zwinne żbiki czy niektóre gady są tak przetrzebione, że niebawem może ich całkiem zabraknąć - dlatego należy o nie dbać, np. wspierając instytucje ratujące te zwierzęta.
Mądry rodzic, który dba o środowisko, nigdy nie kupi prawdziwego futra ani kosmetyków czy leków testowanych na zwierzętach. Dziecko również powinno być uczulone na obecność na opakowaniach konkretnych niepokojących symboli; w ramach lekcji poglądowej warto pokazać najpopularniejsze znaki, których zawsze powinno szukać na pudełkach produktów w sklepie. Dobrym pomysłem jest skontaktowanie się z nauczycielem przyrody w szkole dziecka i zaproponowanie zajęć o charakterze proekologicznym - taka lekcja jest świetną okazją do wybrania się na wycieczkę i opowiedzenia dzieciom o naturze w... naturalnym środowisku.
Najprostszym sposobem na nauczenie dziecka szacunku do zwierząt jest kupno mu włochatego przyjaciela. Albo wręcz przeciwnie - bezwłosy żółw może być tak samo kochanym zwierzątkiem, mimo że potrzebuje zupełnie innej opieki i nie może być traktowany jak "przytulanka", jak to często bywa w przypadku psów czy królików. Dziecko powinno wiedzieć, jakie są zasady obcowania z określonymi gatunkami; nigdy nie kupujmy zwierzątka, nad którym opieka jest zbyt skomplikowana dla małego człowieka! Przez przypadek jednej i drugiej stronie może stać się krzywda.
Jeśli już zdecydujemy się na zwierzątko, nie powinniśmy wspierać pseudohodowców i wybierać albo zwierzaka z rodowodem, albo zapewnić ciepły kąt znajdce ze schroniska.
Nie tylko fauna
Dziecko powinno wiedzieć, że rośliny to także żywe istoty i trzeba je szanować. Dzięki nim żyjemy - produkują tlen, którym oddychamy, oczyszczają powietrze i tłumią miejskie hałasy. Las rosnący za osiedlem uspokaja swoim szumem, uprzyjemnia chwile spędzone na zewnątrz i zapewnia ochłodę, ochronę i miejsce do spędzania wolnego czasu.
Większość ludzi, również tych mieszkających w miastach, ma chociaż kilkoro bliższych lub dalszych krewnych na wsi albo za peryferiach. Warto ich odwiedzać, zabierając ze sobą dziecko; nie tylko pooddycha świeżym powietrzem, ale też posmakuje nieco innego życia, oderwanego od przesiąkniętej elektroniką i nowoczesnością urbanistycznej codzienności. Wizyta u dziadków czy wuja posiadającego gospodarstwo to świetna okazja, by dziecko zetknęło się na moment z "prawdziwym życiem" - dowie się, że jajka nie wyrastają bezpośrednio w wytłaczankach, zaś mleko nie bierze się z kartonu.
Na wsi pociecha może mieć również niepowtarzalną okazję uczestniczyć w cudzie narodzin - dzieci, które w młodości były świadkami ocielenia się krowy czy okocenia owcy w dorosłym życiu wykazują się o wiele większą wrażliwością i troską o drugą istotę (niezależnie od gatunku). Wielu rodziców obawia się, że taki widok dla kilkulatka może być traumą - nie jest to prawda. Trzeba dziecku wytłumaczyć, że nie ma w tym nic złego, a wprost przeciwnie - w taki sposób przychodzi na świat każde stworzenie, również człowiek i tak naprawdę nie ma nic piękniejszego.
Niektóre nawyki osób ze wsi są bardzo szkodliwe dla środowiska i należy je bezwzględne tępić. Zalicza się do nich między innymi tendencja do palenia śmieci albo wypalania traw; trudno jest zwrócić uwagę własnym rodzicom albo sędziwej cioci, jednak warto to zrobić, szczególnie w obecności dziecka. Powinno zdawać sobie sprawę, że każdy ma prawo do błędu, ale obowiązkiem świadomego mieszkańca Ziemi jest wytknięcie złego zachowania i próba nakłonienia do zmiany. Palenie trawy może wywołać niemożliwy do okiełznania pożar, w trakcie którego zginą setki zwierząt, zaś śmieci podczas spalania wydzielają trujące związki, niebezpieczne nie tylko dla środowiska, ale też dla człowieka.
Żeby uświadomić dziecku, że rośliny, mimo że ciche i dość statyczne, są żywymi istotami, wystarczy przeprowadzić drobny eksperyment - wybrać roślinę doniczkową z jak najbardziej rozłożystymi, szerokimi liśćmi, np. pelargonię i postawić w nasłonecznionym miejscu w taki sposób, by źródło światła padało z konkretnej strony. Po jakimś czasie trzeba przekręcić doniczkę o sto osiemdziesiąt stopni. Po kolejnej godzinie pokazać dziecku, co się stało - z pewnością wszystkie liście, które w chwili naszej interwencji były skierowane tyłem do słońca, po dłuższym czasie znów zwróciły się ku niemu przodem. Jest to dowód na to, że roślina żyje, porusza się i robi wszystko, by czerpać jak najwięcej energii potrzebnej jej do życia.
Doskonałą lekcją o środowisku jest także stworzenie własnego nawozu. Taki kompost jest banalny w przygotowaniu - wystarczy w konkretnym, dobrze nasłonecznionym miejscu składować organiczne resztki. Oczywiście, w warunkach miejskich jest to utrudnione, jednak i tutaj z pomocą przyjdą krewni żyjący z dala od centrów miast; po jakimś czasie w górze odpadków pojawią się dżdżownice, których obecność znacząco poprawia jakość gleby. W takiej ziemi rośliny wyrosną bujne i zdrowe.
Docenić naturę
Dzieci często nie zdają sobie sprawy z dobrodziejstw, jakie daje ludziom przyroda. To dzięki niej żyjemy - planeta zapewnia nam schronienie i pożywienie, a my "odwdzięczamy się", bezceremonialnie ją niszcząc. Nie musi tak być i warto wykształcić w dziecku odruch buntu wobec wszystkich, którzy środowisko niszczą.
Niedawno w Pozytywce opublikowaliśmy artykuł, dlaczego warto zadbać o kontakt dziecka z przyrodą. Jak najczęstsze spędzanie czasu na łonie natury to doskonały sposób, by młody człowiek docenił piękno świata. Na wakacje można wybrać się nie do hotelu czy pensjonatu, ale do schroniska w górach, na biwak nad jezioro czy nad morze. Nawet zwykły spacer przerodzi się w fascynującą wyprawę, jeśli zabierzemy ze sobą kilka gadżetów - lupę, lornetkę czy latarkę. Przyda się mapa i kompas, a jeśli dorzucimy do tego kapelusz w stylu Indiany Jonesa, pociecha oszaleje ze szczęścia. W trakcie spaceru możemy obserwować bogate życie mrówek albo podejrzeć, w której dziupli kryją się wiewiórki. Każda taka zabawa kształtuje wyobraźnię, otwiera umysł i buduje wrażliwość dziecka.
Po drodze do domu warto od czasu do czasu schylić się i wrzucić do kosza leżącego na trawniku śmiecia. W ten sposób uczymy dzieci, że należy po sobie sprzątać, zaś zostawianie odpadów w krzakach jest niedopuszczalne. W szkołach z okazji Dnia Ziemi organizowane są akcje w ramach "sprzątania świata" - nic nie stoi na przeszkodzie, by we własnym zakresie, w rodzinnym gronie, również taką inicjatywę zorganizować. Na co dzień zaś koniecznie trzeba uczyć dziecko istotnej sztuki sortowania śmieci - w przypadku przedszkolaków można urządzić zabawę w zgadywanki, który kolor pojemnika odpowiada konkretnemu rodzajowi odpadów. Za każdą poprawną odpowiedź należy się, rzecz jasna, nagroda.
Wszystkie te pozytywne zachowania i nawyki warto sukcesywnie wprowadzać w rodzinne życie. Dzięki temu nikt nie odczuje gwałtownej zmiany, a w dłuższej perspektywie - nawet jeśli nie ocalimy środowiska w pojedynkę - to chociaż będziemy mieć czyste sumienie, że nie przyczyniamy się do jego niszczenia.
Nie ulegajmy modom!
Bycie człowiekiem świadomym i proekologicznym nie jest tożsame z byciem ekoterrorystą. Niezbyt mądre są zachowania zmieniające całkowicie dotychczasowe życie i wprowadzające do niego chaos. Czy warto wymieniać za wszelką cenę jednorazowe pampersy na pieluchy z tetry tylko dlatego, że te drugie są bardziej ekologiczne? Co z tego, skoro pampers, mimo że sztuczny, jest wygodniejszy i dla rodzica, i dla... dziecka?
Bardzo modne stały się również diety wegetariańskie albo nawet wegańskie - ograniczające lub eliminujące nie tylko mięso, ale też przetwory mleczne, ryby czy część zbóż. Nie dla każdego jest to rozsądne rozwiązanie. O ile dorośli mogą nie spożywać pewnych produktów ze względów ideologicznych, o tyle młody organizm wymaga troski i odpowiedniej pielęgnacji i m.in. ograniczanie spożycia białka ze źródeł, z których jest ono najlepiej przyswajalne, może być przyczyną niedoborów i problemów zdrowotnych.
Mądry rodzic dba nie tylko o ciało i umysł pociechy, ale też o rozwój jego wrażliwości. Nie ma do tego lepszego narzędzia niż zwrócenie uwagi na potrzeby środowiska; w końcu to dzięki niemu żyjemy, żywimy się, oddychamy. Nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy dziećmi Matki Ziemi.
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii