Jak się uczyć, by się nauczyć?
Wrzesień upłynął nie wiadomo kiedy, a "okres ochronny" w szkołach ostatecznie minął. Od uczniów wymaga się pełnej gotowości, a kartkówki i sprawdziany zapowiadane są z lekcji na lekcję. Każdy nauczyciel uważa swój przedmiot za najważniejszy, zaś dyrekcja naciska, by jak najszybciej wypełniali oni tabelki w dzienniku ocenami. Czas goni, a ogrom materiału aż prosi się o jego zweryfikowanie na pisemnych testach i w trakcie ustnych odpowiedzi… Trzeba się na to dobrze przygotować.
Wiele dzieci ma trudności z przyswajaniem wiedzy. Nie są nieukami, wręcz przeciwnie - bardzo często do grupy uczniów, którzy nie dostają dobrych stopni z testów, są dzieci inteligentne i sprytne. Ich problem z przebrnięciem przez egzaminy wynika ze stresu, który sprawia, że zapominają wszystkie wyuczone fakty. Często jednak nauka sama w sobie jest nieefektywna i kolejnego dnia na sprawdzianie uczeń ma pustkę w głowie. Na szczęście jest kilka sposobów, żeby "nauka nie poszła w las" i test wyszedł wyśmienicie.
Słuchowiec, wzrokowiec czy dotykowiec?
Ludzi można podzielić na kilka grup. Najwięcej jest wzrokowców - szacuje się, że stanowią oni nawet dwie trzecie lub cztery piąte społeczeństwa. Za pomocą wzroku odbieramy większość bodźców, więc nie ma w tym nic dziwnego. Z drugiej strony, liczba słuchowców i dotykowców również jest niebagatelna i jeśli dziecko zalicza się do którejś z tych grup, warto podsunąć mu parę sztuczek, dzięki którym z łatwością przyswoi wiedzę.
Na początek opiszę pokrótce każdy z typów. Wzrokowiec zapamiętuje to, co zobaczy. Najważniejszy jest obraz, który zostaje mu w głowie. Ten obraz stanowi tło dla informacji, które musi przyswoić. Często wzrokowiec zapamiętuje sam wygląd zeszytu czy podręcznika - jest w stanie określić, na której stronie podana była formułka albo z całą stanowczością powiedzieć, czy angielskie słówko było długie czy krótkie. Dzięki temu łatwiej jest mu dotrzeć do kluczowych informacji, które zapamiętał poprzedniego dnia.
Słuchowiec działa na podobnej zasadzie, lecz dla niego wiodącym zmysłem jest słuch. Takim osobom nie przeszkadza muzyka, nawet bardzo głośna - wręcz przeciwnie, pomaga im się skupić i nie wyobrażają sobie bez niej funkcjonowania. Wiele młodych osób jest słuchowcami - z biegiem czasu ta tendencja zanika i są sytuacje, gdy rodzice bardzo się dziwią, że ich nastolatek "jest w stanie czytać w takim jazgocie". Tymczasem ów "jazgot" sprawia, że nauka jest skuteczniejsza. Przypominanie sobie informacji na sprawdzianie polega więc na "odtwarzaniu" w głowie konkretnej melodii czy piosenki, ponieważ właśnie wraz z jej dźwiękami spływają definicje, daty czy słówka.
Dotykowcy to stosunkowo mało liczna grupa, ale również się zdarzają, szczególnie wśród chłopców. Młody, aktywny człowiek, którego wszędzie jest pełno i nie może usiedzieć na miejscu, musi wszystkiego dotknąć, by to zrozumieć. Uczniowie będący dotykowcami średnio dają radę z testem typu "pamięciówka", ponieważ lubią doświadczać tego, czego mają się nauczyć, w praktyce, np. w trakcie eksperymentów.
Sposób dla każdego
Gdy wie się już, jakimi cechami odznacza się konkretny typ oraz do której grupy zalicza się dziecko, można podsunąć mu kilka skutecznych trików.
Dla wzrokowca będzie to m.in. stosowanie podkreśleń, kolorowych karteczek, różnych czcionek czy charakterów pisma. Niech korzysta z wielu opracowań i podręczników, z zeszytów kolegów itp. Może porozklejać fiszki w domu, dzięki czemu będzie natykał się na informacje w trakcie dnia przy codziennych czynnościach.
Słuchowiec z łatwością odnajdzie w mrokach pamięci potrzebne definicje, jeśli będą mu się kojarzyć z jakąś muzyką. Niech bezpośrednio przed egzaminem odetnie się od zgiełku korytarza i posłucha muzyki - dzięki temu wyciszy się i odstresuje. Ponieważ muzyka towarzyszy mu przez cały dzień, warto to wykorzystać - niech wybierze sobie płytę, wykonawcę albo nawet gatunek muzyczny, który przypisze konkretnemu przedmiotowi. Na egzaminie albo przy odpowiedzi wystarczy, że zanuci wybrany utwór i z łatwością przypomni sobie informacje na konkretny temat. Dobrą inwestycją jest zakup dyktafonu - nagranie wykładu nauczyciela i późniejsze jego odtworzenie usystematyzuje wiedzę słuchowca i pozwoli mu więcej zapamiętać.
Dotykowiec ma chyba najtrudniej, gdyż szkoła przez swój wymóg siedzenia przez kilka godzin w ławce nie sprzyja jego naturalnej skłonności do sprawdzania wszystkiego organoleptycznie. Nawet tutaj można jednak wymyślić sposoby, dzięki którym nauka stanie się przyjemnością. Dotykowiec z łatwością przyswoi informacje z lekcji fizyki, chemii czy informatyki, jeśli powtórzy w domu eksperymenty z zajęć albo na własną rękę przeprowadzi te, na które nauczycielowi nie starczyło czasu. Ponieważ taka osoba zwykle potrzebuje dużo ruchu, niech nie męczy się, próbując coś przyswoić, czytając w łóżku albo tkwiąc przy biurku. Uczeń może spacerować z książką po pokoju albo powtarzać materiał w przyjemnych okolicznościach przyrody, np. na placu zabaw, dzięki czemu nawet się nie zorientuje, że uczy się na sprawdzian.
Ucz się już w czasie lekcji
Zazwyczaj uczniowie przygotowują się do testów, stosując się do reguły "Trzy razy Z - Zakuj, Zdaj, Zapomnij". Ma to miejsce zwłaszcza gdy dziecko jakiegoś przedmiotu nie lubi i materiał kompletnie go nie interesuje. Trudno zmobilizować się urodzonemu lingwiście do żmudnego wyprowadzania matematycznych wzorów. Przymus nauczenia się czegoś nieciekawego wywołuje bunt i ciężej przyswoić materiał.
Warto sprawić, by proces nauki był interesujący. Jako rodzice nie wpłyniemy oczywiście na przebieg lekcji i metody nauczania profesorów w szkole, ale warto spróbować chociaż porozmawiać z gronem pedagogicznym i podsunąć kilka pomysłów na uatrakcyjnienie lekcji. Zwykle usłyszymy argument nie do zbicia, że "nie ma na to czasu", ale jeśli istnieje choć cień szansy, by dzieciaki raz na jakiś czas miały zapewnioną lekcję w innej formie niż nudny wykład, gra jest warta świeczki.
Dziecko powinno też zmienić nastawienie. Niech nie dzieli sobie dni szkolnych na "luźne" oraz "te, kiedy pani zapowiedziała sprawdzian". Nauka na bieżąco naprawdę przynosi wyśmienite rezultaty i nie trzeba potem zarywać nocy. Już w trakcie lekcji warto uważnie słuchać, próbować wyłuskać z monologu nauczyciela coś interesującego - potem w czasie nauki do testu łatwiej będzie się do takiego faktu odwołać i przypomnieć sobie resztę. Bardzo pomocne jest porzucenie tradycyjnego sposobu prowadzenia notatek na rzecz tzw. map myśli. Polega to na tym, że nie notuje się w sposób ciągły, jak jesteśmy przyzwyczajani od młodości. Wręcz przeciwnie - zamiast zgrabnych zdań posługujemy się pojedynczymi hasłami, stosujemy kolory, podkreślenia, zdjęcia, symbole, strzałki, odnośniki itp. Im więcej, tym lepiej. Dla dotykowców pomocna może się okazać nawet struktura papieru - np. najważniejsze informacje niech znajdą się na kartonie, mniej ważne na kartce z bloku rysunkowego, a te najmniej istotne - na zwykłej kartce z zeszytu. Wzrokowiec powinien posiłkować się kartkami i brulionami różnej barwy i wielkości - wtedy z łatwością sobie przypomni, czy szukana informacja była z gatunku tych "ważniejszych" czy "mniej istotnych", co już będzie stanowiło połowę sukcesu.
By nauka nie poszła w las
Warunki zewnętrzne są równie ważne dla przyswojenia wiedzy jak zaangażowanie ucznia. Jako rodzice powinniśmy zadbać, by w trakcie nauki nikt juniorowi nie przeszkadzał. Sami nie znosimy, gdy ktoś nieustannie przerywa nam pracę, a przecież chcemy, żeby dziecko traktowało naukę tak samo poważnie, jak my obowiązki zawodowe.
Dziecku warto wydzielić w pokoju specjalny kącik do nauki. Niech będzie tam zawsze porządek, bo bałagan rozprasza. Miejsce to powinno się jednoznacznie kojarzyć z nauką. W skupieniu się pomaga lekki posiłek, cisza i spokój (albo ulubiona muzyka - w przypadku słuchowca) oraz regularne przerwy. Nie bądźmy zbyt surowi - zaoferujmy pomoc w odpytywaniu z materiału, jednak nie wymagajmy od dziecka, szczególnie młodszego, cudów. Zależy nam przede wszystkim na rozbudzeniu chęci juniora do nauki, ewentualna ocena jest mniej istotna. Dziecko nie powinno się załamywać, jeśli powinie mu się noga. A porozmawiać o bitwie pod Wiedniem można na spacerze w parku, zaś wyjaśnić działanie prądnicy - w trakcie wycieczki rowerowej.
Wielu uczniów w starszym wieku woli uczyć się w większym gronie; podsuńmy nastolatkowi myśl, by zorientował się, gdzie w okolicy są miejsca, w których mógłby z przyjaciółmi zaznać trochę spokoju. W grę wchodzą nie tylko biblioteczne czytelnie; w dzisiejszych czasach w galeriach handlowych można znaleźć pracownie do kreatywnej pracy, które poza odpowiednią atmosferą zapewniają też dostęp do prądu i multimediów. Tworzy się coraz więcej programów komputerowych, które ułatwiają porządkowanie wiedzy oraz dzielenie się nią na odległość z innymi osobami. Warto korzystać z tych cudów techniki - wówczas nauka stanie się czystą przyjemnością.
W podsumowaniu zwrócę uwagę, że niezależnie od metody, liczy się efekt. Nawet jeśli dany sposób wydaje się rodzicom głupi i nieodpowiedni, nie powinni oni na siłę dziecka przestawiać - skoro jemu to pasuje, niech uczy się tak, jak ma ochotę. Wtedy możemy mieć pewność, że junior będzie zadowolony i wiedza zostanie z nim na trochę dłużej niż czas potrzebny na wprowadzenie w życie zasady "Trzy razy Z". Bo o to przecież chodzi - piątki na świadectwie są ważne, ale to kwestia drugorzędna.
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii