Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Lęk, gniew, ekscytacja. Jak pomóc dziecku okiełznać emocje?

 

Każdy człowiek je odczuwa i nikt nie jest w stanie ich zahamować. Czasem mówi się, że ktoś ich nie posiada, ale to nieprawda - mamy je wszyscy, tylko niektórzy potrafią lepiej je kontrolować. O czym mowa? O uczuciach. Dzieci nie są jeszcze na tyle ukształtowane, by radzić sobie z otaczającym światem i wiele sytuacji je przerasta. W takich wypadkach rodzi się bunt, złość lub rozpacz. Jak ulżyć dziecku w takiej sytuacji? Poniżej kilka skutecznych sposobów na rozładowanie emocji.

 

 

Nie płacz, Ewka... a może właśnie płacz?

Rodzice nie lubią widoku płaczącego dziecka. Nic dziwnego - nie ma nic smutniejszego niż patrzenie na zanoszącego się od szlochu szkraba. Dzieci płaczą z różnych powodów, a ból, zimno czy dyskomfort fizyczny stanowią ledwie niewielką ich część. Czasami podłoże złego samopoczucia jest zgoła inne i to do obowiązku rodziców należy je odkryć i zbadać.

 

Warto uświadomić najpierw sobie, a potem dziecku, że w płaczu nie ma nic złego. Przyswoić sobie tę prawdę powinni w pierwszej kolejności rodzice, bo to od nich pociecha słyszy zazwyczaj: 'Nie płacz', 'Nie maż się', 'Nie bądź beksą'. Chyba najgorszą rzeczą, jaką w takim wypadku można zrobić, jest skwitowanie: 'Nie rycz, przecież nic się nie stało'. Owszem, być może z obiektywnego, 'dorosłego' punktu widzenia faktycznie jest to nic, jednak dziecko w swoim mniemaniu przeżyło tragedię i należy to uszanować. Nieważne, że o owej 'tragedii' zapomni w ciągu kilku godzin i że problem nie był aż tak istotny - w danej chwili pociecha znajduje się na dnie rozpaczy i należy pozwolić jej cierpieć. W ten sposób mamy pewność, że następnym razem, gdy będzie miała problem, zwróci się do nas, a nie poszuka ratunku gdzie indziej, w miejscu lub u osoby, która jej wysłucha (w przeciwieństwie do nieczułych mamy i taty).

 

Chwila samotności

W płaczu nie ma nic złego, jednak tyczy się to wszystkich emocji. Banał? Niekoniecznie. Rodzice zdają się rozumieć tę oczywistość w przypadku emocji pozytywnych, jednak zabraniają dziecku okazywania tych negatywnych. Tymczasem nie tylko dzieci, ale i dorośli od czasu do czasu mogą czuć się zrezygnowali, wykończeni, zniechęceni, a nawet - wściekli i ponurzy. Podły nastrój jest wpisany w ludzką naturę i bywają dni, kiedy nie można nic poradzić na to, że wszystko nas irytuje. Marudne dziecko staje się nieznośne dla otoczenia; najgorszym, co w takiej chwili można zrobić, to pociechę strofować.

 

Trzeba okazać zrozumienie i wsparcie. Ważne jednak, by było to zrozumienie wobec uczuć dziecka, a nie jego zachowania. 'Tak, masz prawo być zły', ale: 'Nie możesz kopać stołu i zrywać obrusa'. Same emocje nie są złe, nawet jeśli są negatywne. Niepożądane mogą być jedynie reakcje, które one wywołują.

 

Chwila samotności może pomóc dzieciom uspokoić się

 

Kiedy zachowanie szkraba pozostawia wiele do życzenia, warto wysłać je do pokoju. Niech spędzi kilka samotnych minut, w trakcie których uspokoi się i wyciszy. Nie mając widowni, która reaguje na jego poczynania, zniechęci się do figli i zwyczajnie przemyśli swoje zachowanie. A nawet jeśli nie - w końcu z nudów dostosuje się do wymogów rodziców, byle nie siedzieć dłużej w samotni, nie mając do kogo otworzyć ust.

 

 

Wyżyj się! Ale nie na bracie

O radzeniu sobie ze złością już pisaliśmy. Warto przypomnieć sobie najważniejsze treści. Dzieci nie potrafią jeszcze artykułować swoich potrzeb i pragnień, zaś frustrację okazują w najprostszy z możliwych sposobów - krzykiem, gryzieniem, kopaniem, biciem... Nie jest to odpowiednie zachowanie, jednak często prowadzi do wyładowania emocji i poprawy nastroju dziecka. Dlatego dobrą metodą wychowawczą jest zachęcenie pociechy do wyżycia się, ale nie na innych osobach, lecz na wybranych przedmiotach.

Może to być specjalnie do tego celu zakupiona poduszka. Kiedy dziecko ma problem, z którym nie może sobie poradzić albo ma ochotę kogoś uderzyć, niech rzuci się na nią. Krzywdzenie innych jest absolutnie zakazane! Za odstąpienie od tej zasady należy je bezwzględnie i przykładnie karać - i tylko za to. Samo odczuwanie wściekłości nie jest niczym nagannym, po prostu dzieci nie potrafią tej stłamszonej energii wyzwolić i to od rodziców zależy, czy syn lub córka znajdą sposób na poskromienie złości.

Na małego wichrzyciela świetnie działa darcie kartek albo tupanie. Można zaproponować, by narysowało to, co je najbardziej denerwuje - możliwe, że powstanie obrazka okupione będzie kilkoma połamanymi kredkami, jednak najważniejsze jest zdrowie i dobre samopoczucie dziecka, a to na pewno się poprawi, gdy pociecha przeleje wszystkie złe myśli na papier.

 

 

Skupić się na tym, co dobre

W przypadku starszych dzieci i nastolatków doskonałe do rozładowania energii są wszelakiego rodzaju aktywności fizyczne - zajęcia sportowe, ruchowe gry i wesołe zabawy sprawiają, że dziecko uczy się okazywać emocje w akceptowalny sposób. Dodatkową zaletą jest to, że po wyczerpującym treningu dziecko jest zwykle zbyt wykończone, żeby jeszcze wykrzesać z siebie jakieś negatywne emocje. Takie zmęczenie jest jednak zbawienne, bo udowodniono, że każdy wysiłek fizyczny stymuluje produkcję endorfin, substancji odpowiedzialnych za poprawę nastroju. Pociecha jest zrelaksowana i zadowolona, że miała okazję wyszaleć się na boisku lub na ringu czy macie (nie wiedzieć czemu, uczniowie szkół średnich bardzo często na ulubioną formę sportu wybierają boks i karate).

 

Odwrócenie uwagi sprawdza się lepiej przy młodszych dzieciach. Jeśli jako rodzice mamy odczucie, że problem nie jest aż tak istotny, by trzeba było się nim zbytnio przejmować, zazwyczaj tak właśnie jest - nie mówmy tego jednak dziecku wprost. Wystarczy zająć je czym innym. Odrobina kreatywności, propozycja fajnej zabawy albo chociażby wskazanie na coś palcem potrafi zdziałać cuda. Pociecha w mgnieniu oka zapomina, że jeszcze przed sekundą tarzała się po podłodze w napadzie szału.

 

Uspokój się!

Czasami te zabiegi nie odnoszą skutku. Niektóre dzieci, gdy wchodzą w fazę tzw. 'buntu kilkulatka', stają się nie do wytrzymania i na każdym kroku testują cierpliwość rodziców. Prawdziwą katorgą są wizyty w sklepie, które nawet drobny i błękitnooki czterolatek o anielskiej buzi potrafi przemienić w piekło. Dzieci, którym rodzice odmawiają ulubionych słodyczy lub zabawek, miewają tendencję do tupania, wrzasków i tarzania się po podłodze. Robią to wyłącznie po to, by skoncentrować na sobie uwagę tłumu... i, niestety, prawie zawsze im się to udaje. Co w takiej sytuacji zrobić? Jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się... przejść z tym do porządku dziennego. Zachowywać się tak, jakby nic się nie działo. Zignorować zachowanie latorośli i - chociaż to trudne - zająć się czymś innym. Dziecko poczuje, że nie osiągnęło celu i koniec końców samo się uspokoi, bo zwyczajnie zabraknie mu siły na dalsze wrzaski.

 

Świetną metodą pomagającą dziecku na wyciszenie jest nauka świadomego oddychania. Maluch powinno skupić się na oddechu, wdychać powietrze przez nos, a wydychać przez usta; przy okazji liczyć każdy oddech. Najpierw od jednego do dziesięciu, potem od dziesięciu do jednego. Każdy dorosły usłyszał kiedyś poradę, by 'policzył w myślach do dziesięciu', dzięki czemu uniknie wybuchu i uniesienia się. To samo sprawdzi się w przypadku dziecka, jednak mały człowiek może być zbyt zacietrzewiony, by samo liczenie w głowie pomogło. Wypowiadanie słów na głos angażuje mocniej i pomaga skupić się na nowej czynności, niekoniecznie na 'czuciu się źle'.

 

Wsparcie rodziców jest bardzo ważne

 

Jeśli nie mamy już pomysłu, można sięgnąć po babcine sposoby. Na złośnika podziała herbatka z melisy, zaś na małego boidudka - szczera rozmowa o lękach. Zresztą, to ostatnie sprawdzi się w każdym przypadku. Dzieci zwykle mają kłopot z nazwaniem tego, co czują. Możemy im pomóc, sami wymieniając emocje, które zwykle odczuwamy w podobnych sytuacjach. 'Kiedy kolega w pracy mnie zdenerwuje, mam ochotę głośno krzyczeć, ale nie robię tego. Wolę otworzyć okno i popatrzeć na drzewa albo bardzo mocno zacisnąć pięści'. To, co wymienimy, zależy oczywiście od sytuacji i od dziecka (i od tego, czy faktycznie takich sposobów używamy), jednak porównanie do siebie nie tylko podsunie malcowi rozwiązanie (albo chociaż uświadomi, że takowe istnieje, tylko trzeba je znaleźć), ale przede wszystkim zapewni, że nawet dorosły i rozsądny rodzic czasem się gniewa i musi sobie popłakać albo potupać.

 

Okazywanie pozytywnych emocji

Wydaje się, że nauka radzenia sobie z emocjami kończy się w momencie, gdy dziecko nie wszczyna bójek i zamiast na kolegach wyżywa się na worku treningowym w sali gimnastycznej. Zapominamy, że tak samo istotna jest umiejętność okazywania uczuć... pozytywnych. Ludzie miewają problem z zakomunikowaniem, że są z kogoś dumni, czują radość albo są podnieceni zbliżającą się przyjemnością.

 

Nie wiedzieć czemu, bagatelizujemy pozytywne doznania i skrywamy fakt, że czujemy się dobrze. To błąd! Dlaczego inni mają nie wiedzieć, jak wyśmienity mamy humor? Dzieci są w tym wypadku bardziej otwarte i kiedy czują emocje - nieważne, czy pozytywne czy negatywne - które je nieco przygniatają, szukają kontaktu z bliską osobą. Warto okazać malcowi zrozumienie i wyjaśnić, że miłość czy sympatię okazuje się np. poprzez dotyk, przytulenie, pocałunek. Można pogłaskać kogoś po głowie albo zwyczajnie się uśmiechnąć - jest to uniwersalny język, który każdy zrozumie i nawet jeśli nie umie się nazwać targającego nami uczucia, taki gest wystarczy za tysiąc słów.

 

Bardzo ważne jest, aby od najmłodszych lat uczyć dzieci radzić sobie z emocjami

 

Bardzo ważne jest budowanie w dziecku poczucia własnej wartości. Powtarzajmy mu, że jesteśmy z niego dumni, że cieszymy się, że jest naszym dzieckiem. Zapewniajmy o swojej miłości. Wydaje się, że bezwarunkowa miłość do pociechy jest oczywista, ale wcale nie - przynajmniej nie dla malucha, który właśnie przeżywa załamanie nerwowe, rozpacza po kłótni z przyjacielem, a rodzice nie robią nic, by go pocieszyć, bo przecież 'sprawa jest zbyt błaha'.

 

Mały człowiek chłonie jak gąbka wszystkie zachowania, postawy i wyrażenia, dlatego im częściej okazywać będziemy pozytywne emocje, tym bardziej entuzjastyczną, pogodną i uśmiechniętą będziemy mieć pociechę. Dobro wraca i świetnie, jeśli latorośl tę banalną, ale jakże cudowną prawdę wyniesie z domu.

 

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak

Zobacz również

Mały złośnik - jak radzić sobie ze złością i napadami histerii u dziecka?

Mały złośnik - jak radzić sobie ze złością i napadami histerii u dziecka?

Złość dziecka zawsze wyraża jakąś potrzebę lub frustrację. Często ono samo nie wie jaką, dlatego trzeba dziecka tego uczyć, bo ta umiejętność będzie mu również potrzebna w życiu dorosłym.

czytaj więcej

Arteterapia dla przedszkolaka

Arteterapia dla przedszkolaka

Przestąpienie progu przedszkola to zupełnie nowy, pełen odkryć okres dla dziecka. Nowi koledzy, nowe zadania i w tym wszystkim odkrywanie samego siebie… Jak najlepiej zadbać o wszechstronny rozwój podopiecznego?...

czytaj więcej

Arteterapia - wychowanie przez sztukę

Arteterapia - wychowanie przez sztukę

Arteterapia wcale nie brzmi już dziś jak alternatywna metoda leczenia, bo przez psychologów i pedagogów jest stosowana coraz częściej. Może nawet i ty podczas zabawy ze swoim dzieckiem nieświadomie wykorzystujesz jej...

czytaj więcej