Efektywna nauka - najczęstsze błędy popełniane przez uczniów
Kolejny rok szkolny trwa już od jakiegoś czasu, a z dnia na dzień trzeba przygotowywać się na coraz solidniejszy wysiłek umysłowy. Kartkówki, sprawdziany i stresująca odpowiedź przy tablicy… Jak to wszystko ogarnąć?
Na początek - powtórka
O metodach nauki pisaliśmy już w Pozytywce w październiku 2017 roku (Jak się uczyć, żeby się nauczyć?). Dla porządku przypomnę najważniejsze tezy tamtego tekstu: każdy człowiek poznaje świat na własny, unikatowy sposób, jednak generalnie można podzielić ludzi na kilka typów. Są wzrokowcy, którzy zapamiętują to, co zobaczą; słuchowcy, którzy wiążą doświadczenia z konkretnymi odgłosami, dźwiękami, muzyką albo czyimś głosem. Trzecim typem są dotykowcy, czyli ci, którzy bardziej niż teorię cenią praktykę i muszą sami coś przeżyć, czegoś doświadczyć, żeby to w nich zostało.
Podawałam sposoby i triki odpowiednie dla każdego z powyższych typów. Na jednego ucznia podziała metoda nauki w grupie, inny osiągnie wyśmienite rezultaty, jeśli podczas przyswajania wiedzy będzie siedział ze słuchawkami w uszach i słuchał ulubionej płyty. Zasygnalizowałam też, w jaki sposób pomocni mogą być rodzice: poprzez stworzenie dziecku odpowiednich warunków do nauki. Dobrym pomysłem jest zorganizowanie mu własnego pokoju albo chociaż (z braku miejsca) wydzielenie kącika do nauki. Warto wpajać dziecku, że przyswajanie wiedzy ma prawo się udać tylko w uporządkowanej przestrzeni, więc nauczmy je sprzątania (tylko żeby młody człowiek nie nabrał awersji do bałaganu takiej jak studenci przed sesją, który są w stanie przez cały dzień biegać z odkurzaczem, żeby się nie uczyć!).
Nie samą nauką żyje człowiek
Bardzo istotne, szczególnie dla młodszych dzieci, które dopiero zaczynają przygodę z edukacją, są: dostarczenie organizmowi wszystkich niezbędnych składników oraz organizowanie czasu. W pierwszym przypadku chodzi oczywiście o odpowiednią dietę. Wskazane jest podsuwanie dziecku zdrowych przekąsek, które je nasycą na tyle, że nie rozproszy go burczenie w brzuchu, a równocześnie nie przepełnią żołądka i nie rozleniwią. Powinny być bogate w witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe, które są dobre dla mózgu.
Istotne są mikroskładniki, m.in. potas, który jest jednym z najważniejszych pierwiastków odpowiednich dla osób pracujących głową - a taką jest przecież każdy uczeń. W grę wchodzą orzechy, pestki (słonecznika lub dyni), owoce suszone i świeże (idealne będą banany - zawierają bogactwo witamin i nie brudzą, więc podręczniki wyjdą z ewentualnej 'potyczki' bez szwanku), a do picia doskonała będzie gorąca czekolada - źródło magnezu poprawiającego koncentrację.
Mówiąc o 'organizowaniu czasu' mam na myśli, że trzeba dziecko nauczyć, iż na wszystko jest odpowiednia pora. Nie wolno wymagać od pociechy, żeby wkuwała przez długie godziny bez przerwy! To zakrawa o psychiczne znęcanie się. Warto (najlepiej na własnym przykładzie) zaprezentować odpowiedni rozkład dnia - mały człowiek to świetny obserwator i z łatwością przyswoi zasady efektywnego wykorzystywania czasu. (Nie mówiąc o tym, że i rodzice - mając świadomość, że ktoś ich obserwuje i powiela ich zachowania - być może pozbędą się brzydkiego nawyku odkładania rzeczy na później. Profit dla każdej ze stron!)
Gdy nauka nie wchodzi do głowy
Niestety, życie to nie bajka i dobre chęci zwykle nie wystarczają. Bywa tak, że uczeń wkuwa, wkuwa i… nic z tego nie wychodzi. Nie potrafi się nauczyć i już. Nic mu nie zostaje pod czaszką, w trakcie sprawdzianu sprawia wrażenie, jakby nawet nie zajrzał do książki - a przecież przeczytał notatki pięć razy! Powodów może być kilka, jednak zawsze wynikają z jednego: błędów popełnianych na etapie nauki.
Największym grzechem jest wkuwanie materiału na pamięć. Nie jest to ani skuteczne, ani przyjemne (bo nauka, wbrew pozorom, może być przyjemna!). Należy zapomnieć raz na zawsze o sławnej (a raczej: osławionej, czyli cieszącej się złą sławą) metodzie 'trzech zet: zakuć, zdać, zapomnieć'. Jeśli już trzeba poświęcić czas na ogarnięcie materiału, to chyba dobrze byłoby pamiętać z tego cokolwiek po egzaminie? Życie jest zbyt cenne, by marnować je na naukę, która nie przynosi absolutnie żadnych korzyści!
Kiedy wkuwamy na pamięć? Gdy coś jest dla nas niezrozumiałe. Dlatego zanim dziecko siądzie do nauki, powinno zrozumieć materiał. Jest to warunek niezbędny. Jeśli nie uda się tego dokonać na lekcji, rodzic powinien wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie coś wytłumaczyć. Nie musi być alfą i omegą - wiadomo, materiał nierzadko jest tak rozbudowany, że osoby, które pobierały nauki dwie dekady wcześniej, o wielu rzeczach nigdy nie słyszały. Od czego jednak jest Internet? Książki? Encyklopedie? To nie tak, że dziecku nie wolno korzystać z sieci przy szukaniu odpowiedzi na nurtujące pytania - powinno to po prostu robić z głową; rodzice zaś są zobowiązani je tego nauczyć.
'W taki sposób, synek, niczego się nie nauczysz!'
W pomocy dziecku wszystkie chwyty są dozwolone. Jak wspomniałam, wszystko jest łatwiejsze do przyswojenia, jeśli jest zrozumiałe, a to, co pomaga w zrozumieniu, nawet jeśli wydaje się głupie, wcale takie nie jest. Przykładem niech będzie mechanizm działania substancji powierzchniowo-czynnych, czyli, mówiąc bardziej swojskim językiem - w jaki sposób płyn do mycia naczyń usuwa zaschnięte resztki z talerzy, zaś proszek spiera plamy na koszulce. Dzieci uczą się tego na chemii już pod koniec podstawówki.
Wszystko wydaje się skomplikowane, a używanie przez nauczycieli fachowego słownictwa podczas lekcji nie ułatwia sprawy. Dlatego w domu, na spokojnie, warto z dzieckiem siąść i powtórzyć informacje z zajęć - tym razem jednak 'na chłopski rozum'. Niech owe 'środki powierzchniowo-czynne' (swoją drogą, sama nazwa odstrasza) zamienią się w… kijanki. Każde dziecko wie, jak wygląda kijanka. A więc kijanki - główki są hydrofilowe, czyli 'lubią' wodę, zaś ogonki oblepiają się tłuszczem i brudem. W ten sposób kijanka płynu do naczyń czy proszku 'łączy' ze sobą cząsteczki brudu z cząsteczkami wody - można je spłukać i odpłyną razem z nią. Jednocześnie ogonki kijanek są jak szpileczki, którymi te 'ryją' i 'nakłuwają' powierzchnię plamy, dzięki czemu woda łatwiej do niej dociera i ją podmywa.
Takie historyjki pomogą przyswoić najbardziej skomplikowany materiał. Trzeba zachęcać dziecko, by tłumaczyło sobie wszystko w sposób jak najprostszy - każdy rozsądny nauczyciel doceni wysiłki ucznia, który być może nie posługuje się płynnie trudną terminologią, ale doskonale wie, o czym mówi i na czym jakiś proces polega.
Podsumowując: wkuwanie na blachę jest bezzasadnym marnotrawieniem czasu i do niczego dobrego nie prowadzi.
Trudna sztuka mówienia językami
Nauka języka obcego rządzi się własnymi prawami. Tutaj niestety często nie obowiązuje zasada, że kluczem do sukcesu jest zrozumienie, bo jak zrozumieć język? Trzeba wkuć słówka i tyle. Znacznym utrudnieniem jest fakt, że język to nie tylko słownictwo i reguły budowania zdań, ale cała masa niuansów, które sprawiają, że posługiwanie się nim jest trudne nawet dla użytkownika, dla którego jest on językiem ojczystym. (Nie bez powodu Polacy nagminnie popełniają błędy językowe i nawet politycy czy osobowości telewizyjne nie mówią w pełni poprawnie, zaś wątpliwości miewają nie tylko przeciętni ludzie, ale też językoznawcy!)
Prawdziwym utrapieniem bywają idiomy, związki frazeologiczne, przysłowia - te bowiem są nie do powiązania z niczym i w ich przypadku miernie sprawdza się nawet nieoceniona przy nauce metoda skojarzeń. Warto więc sięgać po wszelkie możliwe środki, które mogą pomóc w przyswajaniu języka. Do nauki trudnych elementów takich właśnie jak idiomy idealną pomocą okazują się… obcojęzyczni artyści. Znów z pomocą przyjdzie nam Internet: dobrym pomysłem jest wpisać w przeglądarkę problematyczne słowo, przysłowie albo całą konstrukcję, dopisując 'lyrics' czy 'quote', by Google wyszukało realne przykłady użycia w piosenkach, wypowiedziach czy maksymach.
Przykładowo: po wpisaniu 'cry a river'' Google usłużnie podsunie link do piosenki Justina Timberlake’a pt. Cry Me A River. Wystarczy zagłębić się w tekst, by - nawet bez znajomości tego idiomu - domyślić się jego znaczenia. Nie mówiąc o tym, że podczas kartkówki łatwiej przyjdzie przypomnieć sobie dane wyrażenie, jeśli będziemy nucić pod nosem piosenkę, w tekście której ono faktycznie występuje.
Garść porad
W życiu jest tak, że zawsze istnieje wiele możliwości, aby coś się nie udało lub nie doszło do skutku. Tyczy się to także nauki - uczeń może popełnić całą masę gaf, które sprawią, że stanie się ona jałowym klepaniem formułek.
Do najczęstszych błędów należą:
- próba utrzymania przez dziecko koncentracji przez długi czas bez przerw (mózg nie jest głupi i jeśli nie da mu się chwili wytchnienia, sam ją wyegzekwuje, skutecznie rozpraszając uwagę osoby uczącej się);
- całkowity brak zainteresowania tematem (nikt nie każe dziecku pasjonować się wszystkim, jednak - na szczęście! - wybitnie rzadko zdarza się temat, który w żadnym, choćby najmniejszym aspekcie go nie zaciekawi);
- konsekwencja poprzedniego punktu, czyli postawa zniechęcenia i brak motywacji (o wiele trudniej przyswoić materiał osobie, która na sam widok podręcznika wzdraga się ze wstrętem);
- wreszcie chyba najpoważniejsze przewinienie: uczenie się na ostatnią chwilę, nie dając sobie szansy na 'przespanie się' z tematem (podczas snu świeże informacje nagromadzone w ciągu dnia są segregowane i utrwalane w pamięci długotrwałej - raczej nic nie przyjdzie uczniowi z wkucia na blachę rozdziału książki kwadrans przed testem, bo i tak zapomni wszystko natychmiast po nim).
Starszym dzieciom można zaproponować 'korepetycje grupowe': niech pociecha zaprosi znajomych w celu wspólnej nauki. W trakcie takiej 'posiadówki' jeden z uczniów powinien wcielić się w rolę nauczyciela, którego zadaniem jest wyjaśnić pozostałym zagadnienia na kartkówkę - i to tak, by wszyscy zrozumieli. Nie jest to zadanie łatwe, ale z całą pewnością trud się opłaci, gdyż ten, co 'grał' profesora, z ogromnym prawdopodobieństwem zaliczy przedmiot na piątkę. Nie ma bowiem skuteczniejszej metody na naukę niż… uczenie innych.
A młodsze dzieci? Tu przyda się odrobina kreatywności. Kilkulatki mają tendencję do zadawania pytań - nierzadko takich, które potrafią nawet osobom z dyplomem ukończenia studiów zabić ćwieka! Moją propozycją są wierszyki zawierające odpowiedzi na częste, wyjątkowo nurtujące pytania. Można je ułożyć samemu, jak na przykład ten poniżej:
Dlaczego mamy pory roku oraz dzień i noc?
Jakże to ciekawie urządzone jest na świecie:
zimą spada masa śniegu, skwarno zaś jest w lecie.
Skąd się wzięły pory roku, kto wciąż klimat zmienia?
Czy w ogóle to zależy od czyjegoś 'chcenia'?
A dzień z nocą? Dzień się kończy, noc na progu czeka,
kiedy zaś dobiega kresu, długo dzień nie zwleka.
Tak zmieniają się godziny, daty i miesiące...
Lecz gdzie sens tu? Gdzie przyczyna? Pragną wiedzieć brzdące.
Powód prosty, choć tłumaczyć można by bez końca:
chodzi o to, jaki dystans Ziemia ma do Słońca
oraz którą stroną obrócona jest ku tarczy.
Popatrz tylko! Narysuję... Taki szkic wystarczy.
Ziemia kręci się w dwie strony - wokół własnej osi
(ruch ten co dnia na nieboskłon złoty krąg unosi),
ale również wokół Słońca po specjalnym szlaku.
Wie dokładnie, gdzie się udać, nie wymaga znaków!
Zawędruje blisko gwiazdy - ach, jak wtedy grzeje!
Gdy jest dalej, w zimnym igloo dziecina szaleje.
Ta kosmiczna Ziemi trasa zowie się orbita.
Mija rok, nim cała długa droga jest przebyta!
Spójrz! Jak bączek nasza Ziemia znów się obróciła!
Ku słoneczku druga strona frontem się zwróciła!
Co to znaczy? Hop, do łóżka, nadszedł czas na spanie!
Ale nie bój się, maleńki, jutro znów świt wstanie!
W razie braku pomysłu zachęcam do zajrzenia do naszych propozycji: w ramach serii 'Poezją tłumaczymy świat. Rymowane odpowiedzi na najczęstsze dziecięce pytania' pojawiać się będą w Pozytywce kolejne wierszyki (już niedługo pierwsze propozycje).
Sprawdzian to nie koniec świata. Nawet jeśli 'wkuwanie' nie idzie, nie szkodzi - tym, co dziecko przede wszystkim powinno wynieść ze szkoły jest przeświadczenie, że uczyć się zwyczajnie… warto.
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii