Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

7 porad jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw

 

Z faktami nie ma co dyskutować, zaś fakty są takie, że część dzieci nie lubi warzyw. Można się chyba nawet pokusić o stwierdzenie, że większość. Argument, że są one źródłem witamin i stanowią niezbędny element diety, nie wiedzieć czemu nie trafia do przekonania pięcio- czy dziesięcioletnim smakoszom. Co zrobić, by pociecha rozsmakowała się w jarzynach?

 

1. Dobre skojarzenia związane z warzywami

Sporo rodziców popełnia podstawowy błąd - stawia przed dzieckiem talerz z obiadem (którego częścią składową jest, oczywiście, znienawidzona marchewka z groszkiem albo surówka z kapusty) i autorytarnym tonem każe jeść. "Ma nie zostać nawet okruszek" - dodają z groźną miną i zapowiadają, że jeżeli z półmiska nie znikną wszystkie produkty, dziecko nie odejdzie od stołu.

 

To, czy ta metoda zadziała, zależy od dziecka - niektóre są na tyle karne, że, mimo niechęci, wmuszą w siebie jarzynkę. Nie ma to jednak nic wspólnego z budowaniem zdrowych nawyków żywieniowych - dziecko czuje się zobligowane do jedzenia, przez co kojarzy mu się ono negatywnie. Rodzic może być pewien, że gdy tylko spuści latorośl z oka, warzywa wylądują pod stołem albo w kieszonce, ewentualnie w pysku wygłodniałego labradora czającego się pod nogami (wygłodniałe labradory mają to do siebie, że są w stanie przełknąć wszystko, co da się pogryźć, nawet izolację kabli albo meble, więc marchewka nie stanowi dla nich wyzwania). Dodatkowo nie chodzi przecież o to, by dziecko jadło warzywa pod przymusem - powinno samo je wybierać, a nie jeść tylko od święta, pod presją albo kiedy jest pilnowane.

 

Są dzieci, które butnością przewyższają rówieśników i na przekór będą siedzieć przy stole nad nietkniętą porcją długie godziny, byle udowodnić, że to one mają rację. Rodzice mogą rwać włosy z głowy, a i tak nic nie wskórają - dzieci, kiedy trzeba, bywają wyjątkowo uparte. Koniec końców wykończony psychicznie rodzic pozwala synowi bądź córce odejść od stołu i zabiera do kuchni zimne, znienawidzone warzywa.

 

Co zatem zrobić, by na samo słowo "jarzyny" dziecku nie jeżył się włos na głowie? Trzeba sprawić, by ich jedzenie kojarzyło się pozytywnie. Nie karać za niejedzenie, ale nagradzać za zjedzenie. Ważne jest, by nagrodą nie był np. cukierek - nie chcemy przecież jednocześnie wykształcić w dziecku nawyku opychania się słodyczami. Można zaproponować wspólny spacer po parku albo aktywność, którą ono bardzo lubi. Jeśli pociecha ma towarzystwo rodziców rzadko, bo na co dzień pracują, a wieczorami są zmęczeni, możliwość rozegrania z tatą krótkiego meczu w dzień inny niż sobota będzie dla niej prawdziwą gratką.

 

Spróbujmy wytworzyć w dziecku odruch Pawłowa - niech ma świadomość, że za zjedzenie całej surówki otrzyma pochwałę, całus albo dodatkowy czas z rodzicami. Dziecko, którego rodzic zapewnia je, że jest z niego dumne, chętniej przejmuje inicjatywę i może się zdarzyć, że szybko samo będzie się domagało dodatkowej porcji.

 

Świeże warzywa do duża porcja witamin. 

 

2. Metoda małych kroków

Zazwyczaj jest tak, że nie lubimy tego, co jest nam nieznane. Boimy się tego i staramy się unikać. Kiedy dorosły zaczyna nową pracę, rozsądny pracodawca również nie zasypuje go pierwszego dnia toną dokumentów i nie zostawia z rozdzwonionym telefonem, bo poskutkuje to rozstrojeniem nerwowym i pierwszego, i drugiego. Nowego podwładnego powinno się systematycznie wprowadzać w obowiązki, pokazać po kolei, jak co wygląda i pozwolić się oswoić z zadaniami. Dziecko to taki dorosły, tylko trochę młodszy - i reaguje dokładnie tak samo.

 

Większość dzieci nie tyle warzyw nie lubi, co ich po prostu nie zna; być może spróbowały kiedyś i wtedy im nie zasmakowały i od tego momentu nie chcą się przemóc i skosztować ponownie. Czasami dziecka wcale nie można namówić do zjedzenia konkretnego warzywa, bo źle mu się ono kojarzy, brzydko pachnie albo słyszało, że jest niesmaczne. Co należy zrobić w takiej sytuacji?

 

Przede wszystkim - zapewnić je, że jeśli nie chce, nie musi jeść, ale powinno chociaż spróbować. "Spróbować" to słowo klucz - wytrych, za pomocą którego dotrzemy do najbardziej zatwardziałego zawodnika. O wiele lepiej brzmi: "Zjedz łyżeczkę, a jak ci nie posmakuje, resztę zostaw" niż: "Nie wstaniesz, póki nie zjesz całej miseczki". W pierwszym przypadku jesteśmy w stanie nakłonić dziecko - przy odrobinie samozaparcia - nawet do skosztowania ogórka kiszonego.

 

Nie warto przejmować się tym, że dziecko często dosłownie interpretuje wyraz "odrobina". Nie należy się dziwić, kiedy pociecha nabije na widelec pojedyncze ziarenko groszku, po czym stwierdzi, że więcej nie chce, i odmówi jedzenia, bo "przecież mama obiecała, że jak spróbuje, to nie będzie musiało". Mądra mama, mimo że ma ochotę w takiej sytuacji ze złości zgrzytać zębami, powinna przyrzeczenia dotrzymać. Buduje to w dziecku poczucie bezpieczeństwa i skłoni je w przyszłości do próbowania nowych smaków.

 

Trzeba wziąć poprawkę na fakt, że dzieci często smaki zapominają. To, że trzy tygodnie temu do obiadu była marchewka, której zjedzenia dziecko odmówiło, nie znaczy, że nie warto próbować podać jej znowu, w innej formie. Możliwe, że pociesze nie spodobał się wygląd.

 

Tutaj przechodzimy płynnie do kolejnego punktu, który brzmi...

 

3. Wygląda apetycznie!

Nikt nie lubi jeść czegoś, co przypomina szarą breję - a, niestety, warzywa są podawane często właśnie w takiej formie. Dodatkowo te, które się gotuje - jak brokuły, marchewki czy brukselkę - niektórzy rodzice mają tendencję przegotowywać, bo przecież "dziecko musi mieć miękkie". Nie tędy droga! Rozgotowane warzywa tracą formę, kolor i smak. Nic dziwnego, że dziecko nie chce ich jeść.

 

Warzywa są również o wiele zdrowsze niedogotowane niż rozgotowane na miazgę (rzecz jasna te, które je się też na surowo). Dziecko z pewnością doceni konsystencję, która nie będzie się kojarzyła z mazią, a nie warto się przejmować, że krzywda stanie się jego zębom - skoro dzieciaki nie łamią sobie mleczaków na twardych karmelkach i lizakach, tym bardziej nie zaszkodzi im twardawa marchew z rosołu.

 

Istnieje wiele sposobów na to, by uatrakcyjnić posiłek. Takie sztuczki jak dodawanie odrobiny cukru do gotujących się brokułów albo groszku, by zachowały piękny zielony kolor lub skrapianie cytryną jabłek lub awokado, by nie sczerniały, zna każdy. Warto jednak znaleźć chwilę czasu przy śniadaniu czy kolacji i wyczarować z warzyw małe dzieła sztuki. Podstawą są różne kształty - kwadraciki, kółeczka czy trójkąty, z których potem można układać stworki czy budowle. Bardziej sprawni manualnie mogą zrobić zwierzątka. Krążki rzodkiewki mogą posłużyć jako uszy myszki, zaś pokrojona w drobne słupki papryka - jako kolce jeża. Rodzic powinien zachęcić dziecko do takiej zabawy, niech samo wymyśli jakiś ciekawy kształt i samo spróbuje ułożyć go z warzyw. Kanapka z żółtym serem jest nudna, ale kiedy na serku umieścimy zabawny wizerunek kotka albo krówki, natychmiast przykuje uwagę dziecka, które chętnie po nią sięgnie.

 

Czasami najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Ogórka można obrać w paseczki, a potem pokroić na grube plastry - będą wyglądać ciekawie. Przekrojenie podłużnego plastra pomidora na pół i odwrócenie jednej połówki o sto osiemdziesiąt stopni da nam serduszko. Prawie wszystkie warzywa korzeniowe i okopowe - buraki, pietruszka, seler, rzepa, marchew - nadają się świetnie do przygotowania frytek lub chipsów. Kto powiedział, że te frykasy mogą być tylko z ziemniaków? Dzieci zazwyczaj taka forma zachęca i istnieje duże prawdopodobieństwo, że z przyjemnością takich selerowych frytek skosztują.

 

Warto włączyć świeże warzywa do codziennych potraw dziecka.

 

4. Sprawdzone połączenia warzyw

Każdy z nas zna takie popularne surówki jak Coleslaw czy ćwikła z chrzanem, zaś marchewka z groszkiem jest tradycyjnym dodatkiem do obiadu w większości regionów Polski. Nie na darmo pewne duety (albo tercety czy kwartety - w zależności od liczby składników) są uniwersalne - istnieją produkty, które po prostu dobrze ze sobą smakują. Dziecko z pewnością chętniej zje świeżego ogórka, jeżeli polejemy go odrobiną śmietany i podamy w formie mizerii. Pomidory świetnie smakują z drobno posiekaną cebulką (propozycja dla starszych dzieci, młodsze raczej cebuli nie lubią, poza tym dla maluchów może być ciężkostrawna). Do jajecznicy warto dodawać szczypiorek lub pomidorki, które świetnie urozmaicają smak jajek i danie staje się bardziej wyraziste - co również jest ważne, bo samej jajecznicy część dzieci też nie jest w stanie przełknąć, a jaja to bogate źródło cennych składników odżywczych. Genialną i bardzo prostą surówką do obiadu jest starty seler w połączeniu z rodzynkami - taka słodka jarzynka przypadnie do gustu wszystkim małym łasuchom.

 

Z pewnymi warzywami dzieci miewają większy problem niż z innymi. Wyjątkowo złą sławą cieszą się brokuły oraz szpinak; żeby nieco odczarować ich zły wizerunek, ciepłe brokuły warto posypać żółtym serem - wraz z makaronem stworzą doskonałe, wartościowe, wegetariańskie danie. Duszony szpinak nigdy nie jest zbyt piękny, ale dodanie do niego czosnku i odrobiny masła nada mu piękny aromat i być może sprawi, że dziecko zgodzi się spróbować. Nie warto również za wszelką cenę unikać dodatków uznawanych powszechnie za niezdrowe, zbyt ciężkie albo nieodpowiednie dla dzieci. Koniec końców o wiele lepiej, jeśli dziecko zje kilka różyczek kalafiora obsmażonego w bułce tartej niż gdyby miało go nie skosztować wcale - dużo składników odżywczych w nim pozostanie, zaś na wersję "suchą", bez żadnej okrasy, tylko ugotowaną na parze, pociecha nawet nie spojrzy.

 

Należy pamiętać, że to, iż mamy do czynienia z dziećmi, nie zwalnia nas z obowiązku gotowania przede wszystkim smacznie. Oczywiście, dziecięce układy trawienne są bardziej wrażliwe i powinno się ograniczać tłuste, smażone potrawy w diecie pociechy, ale nie trzeba popadać w paranoję. Ważne jest używanie ziół - to one sprawiają, że dorosłym lepiej smakuje jedzenie, więc czemu w przypadku dzieci miałoby być inaczej? Zioła i przyprawy czynią cuda, bo ten sam składnik może smakować zupełnie inaczej; ta rada jest cenna przede wszystkim dla rodziców niejadków - nie tylko tych z awersją do warzyw, lecz generalnie do wszystkiego. Można zaproponować dziecku zabawę - przygotować kilka wersji np. kotlecika, z różnymi ziołami i dać mu do spróbowania. Niech samo oceni, która opcja jest najciekawsza.

 

 

5. Mamo, ja chcę sam!

Nie ma lepszego sposobu na to, by zachęcić dzieci do jedzenia niż włączyć je w przygotowania. Mały kucharz z przyjemnością spróbuje potrawy, w gotowaniu której miał swój udział - musi w końcu ocenić efekt swojej pracy! Wielu rodziców (szczególnie mam) nie chce dopuszczać pociech do kuchni; jest to błąd - nawet przedszkolakowi można znaleźć zajęcie, które nie będzie niebezpieczne, a pozwoli mu na udział w procesie przygotowania posiłku. Najmłodsze dzieci mogą chociażby obierać cebulę - nie potrzeba do tego noża, wystarczą palce. Mogą również przekładać składniki do miski albo do garnka, mieszać chochlą, wlewać wodę, przykrywać pokrywką itd. Starsze dzieci doskonale poradzą sobie z obieraniem - warto zadbać jedynie, by posługiwały się odpowiednim nożem albo, jeszcze lepiej, obieraczką.

 

Dzieci często nie chcą spożywać warzyw, ponieważ ich nie znają. Podczas takich kuchennych zajęć mają okazję dotknąć warzywa i sprawdzić, jak wygląda i jaką ma konsystencję przed i po ugotowaniu. Nawet przygotowanie pospolitej surówki jest okazją, by opowiedzieć dziecku o roślinach, które będzie jadło - dzieci o wiele chętniej spróbują składników, o których coś wiedzą.

 

 

 

warzywa w lodówce
Dzieci powinny brać udział w przygotowywaniu potraw z warzywami

 

 

6. Nie wiem, co to, ale jest pyszne

Warto mówić dziecku, co je - byłoby idealnie, gdyby pociecha znała kształty warzyw, wiedziała, jaki mają kolor i konsystencję i sama świadomie je wybierała jako dodatek do posiłku. Czasami jednak nie ma możliwości, by do dziecka przemówić bądź też pociecha konsekwentnie odmawia współpracy i jarzyny "stają jej ością w gardle". W takiej sytuacji trzeba z dzieckiem pracować za pomocą wszystkich powyższych metod, jednak po kryjomu warto też przemycić trochę zdrowych warzyw do diety tak, by się nie zorientowało.

 

Sposobów na maskowanie wybranych produktów jest tyle, ile mam gotujących posiłki. Zawsze sprawdzi się miksowanie i blendowanie; zupa krem w apetycznym pomarańczowym kolorze zostanie skonsumowana o wiele chętniej niż wywar z pływającymi w środku rozgotowanymi kawałkami dyni. Ponadto jest to o tyle wygodne, że dziecko nie ma możliwości wyłowić niechcianych składników i odłożyć na bok - wszystko jest zwarte i ma gładką konsystencję.

Miksowanie sprawdzi się również w przypadku koktajli. Do przecierowych soków owocowych można dodawać zblendowanego ogórka, szpinak lub awokado - smak prawie wcale się nie zmieni, a dziecku nie przyjdzie do głowy, że w słodkim, orzeźwiających soku znajduje się warzywny, nielubiany przez niego dodatek.

 

Świetną "kryjówką" dla jarzyn są nie tylko wszelkie zupy i sosy, ale również kotlety czy zapiekanki. Dziecko chętnie zje placki z buraczków, jeżeli będą usmażone na złoto jak racuszki. Cukinię, startą na wiórki, można dodać do babki ziemniaczanej, zaś posiekaną w kostkę - do zapiekanego mięsa, farszu do pierogów albo sosu do spaghetti. I tak rozgotuje się na miazgę i nie będzie widoczna, a przemycimy do dania trochę składników odżywczych. Jeśli dziecko ma tendencję do rozkładania dania na czynniki pierwsze, np. rozwijania gołąbków i odrzucania kapusty, można posiekać ją i wymieszać z mięsem i ryżem, a potem uformować pulpety, poukładać w brytfannie i zalać sosem. Nie tylko pociechy nie będą dłubać w daniu (być może nawet nie zauważą różnicy między standardową a "gołąbkową" wersją pulpetów), ale również przygotowanie obiadu będzie mniej czasochłonne. Kotlety mięsne można urozmaicić w ten sam sposób, dodając startej marchewki, albo w ogóle zastąpić wersją bezmięsną - idealna jest do tego ciecierzyca albo soczewica. Kotlety z roślin strączkowych są zdrowe, a smakują dzieciom.

 

Najskuteczniejszym sposobem na ukrycie nielubianych jarzynek jest prowadzenie ich do menu tam, gdzie dziecko w ogóle się nie spodziewa. Warzywa rzadko kojarzą się ze słodyczami, a tymczasem da się z nich wyczarować doskonałe desery - dynia czy marchewka świetnie sprawdzą się jako dodatek do ciast, babeczek i słodkich placuszków. Dzieci zjedzą wypieki ze smakiem, nie wiedząc nawet, że wraz ze słodkościami pochłaniają cenne składniki odżywcze, witaminy i beta-karoten. Dodatkowym atutem jest to, że wiemy, co dajemy pociechom do jedzenia - sami w końcu upiekliśmy te pyszności.

 

 

7. Przykład idzie z góry

Żadna z powyższych rad nie przyniesie rezultatu, jeśli rodzice sami nie będą jedli warzyw. Najskuteczniejszą formą nauki jest obserwacja, a dzieci uwielbiają obserwować i naśladować rodziców - w końcu mama i tato są dla nich największymi autorytetami. Nic nie da wmuszanie w pociechę kopców surówek, jeśli tata będzie ukradkiem wyciągał liście sałaty z kanapek.

 

Niewielu jest rodziców-szczęściarzy, których los obdarował małymi koneserami warzyw. Nie ma jednak sytuacji beznadziejnych - wprowadzając w życie choćby część porad, można nakłonić dziecko do zdrowego jedzenia. Wystarczy traktować je jak partnera, dawać wybór co do jedzenia oraz uatrakcyjniać je, jak tylko się da. Dzięki temu posiłki odbywać się będą w przyjemnej atmosferze i zyska na tym nie tylko zdrowie malucha, ale i cała rodzina.

Magdalena Lipniak-Młyńczak

 

 

Zobacz również

Dieta wegetariańska dla dzieci - zalety i wady

Dieta wegetariańska dla dzieci - zalety i wady

Pomimo rosnącej popularności i uzyskania pozytywnej opinii Instytutu Żywności i Żywienia oraz Ministerstwa Zdrowia, wegetarianizm budzi wiele kontrowersji. Jest to spowodowane obecnością wielu mitów, które krążą...

czytaj więcej

Propozycje obiadów wegetariańskich dla dzieci

Propozycje obiadów wegetariańskich dla dzieci

Zbilansowana dieta wegetariańska jest możliwa dzięki potrawom zawierającym rozmaite składniki. . Postawmy na kolor oraz różnorodność składników. Zainspiruj się naszymi propozycjami dań wegetariańskich dla dzieci.

czytaj więcej