Co robić, gdy dziecko wpadło w złe towarzystwo?
To musi kiedyś nastąpić. O ile na początku rodzic jest dla dziecka największym autorytetem i z każdym problemem zwraca się ono do niego, o tyle w czasie dorastania autorytety nieco się zmieniają. Opinia kolegów i rówieśników staje się ważniejsza niż najżyczliwsze rady mamy i taty, a młody człowiek coraz gorliwiej i zajadlej manifestuje swoją niezależność. Okres ten trwa czasem miesiąc, czasem rok, a czasami ciągnie się tak długo, że cała rodzina ma tego dość. W jego trakcie syn lub córka poznaje dużo nowych znajomych… Niektórzy mogą nam nie przypaść do gustu.
Dziecko się buntuje
Nastoletni bunt jest tym, co czeka zdecydowaną większość rodziców. Mało jest szczęściarzy, którzy tego uniknęli; można nawet powiedzieć, że to właśnie rodzice rebeliantów są koniec końców w lepszej sytuacji - udowodniono, że dzieci, które miały w życiu taki okres, w przyszłości lepiej radzą sobie z problemami i paradoksalnie lepiej dogadują się z rodzicami.
Niestety, bunt trudno znieść, szczególnie jeśli wiąże się z ustawicznymi pretensjami pociechy, oskarżeniami albo łamaniem wszelkich zasad. Dziecko w tym okresie poszukuje własnej tożsamości, radykalnie zmienia wygląd i zachowanie… Zazwyczaj wpadanie na szalone pomysły odbywa się przy udziale kolegów.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Dla dziecka istotna jest grupa. Każdy nastolatek ma czas, kiedy jest konformistą do przesady - nie uczyni nic, co mogłoby zostać odebrane negatywnie przez pozostałych członków społeczności. Potrzeba akceptacji jest tak silna, że czasem wyłącza logiczne myślenie. Nie ma w tym nic złego dopóki sytuacja nie wymknie się spod kontroli. Pozwólmy dziecku ubierać się tak jak koledzy, słuchać tej samej muzyki (nawet jeśli dla nas jest ona nieznośnym jazgotem), wzdychać do tych samych idoli. Rodzice zwykle dobrze znają swoje dzieci i z trudem przychodzi im zrozumienie, jakim cudem córka od zawsze lubująca się w muzyce poważnej nagle przestawia się na ciężkie brzmienia tylko dlatego że heavy metalu słucha przyjaciółka z ławki.
Warto uzbroić się w cierpliwość i pozwolić dziecku na wyrażanie siebie w taki sposób, w jaki chce. Wówczas możemy być pewni, że nie rozpętamy burzy… Te i tak będą się zdarzać, więc nie należy dodatkowo zaogniać sytuacji.
Chociaż to trudne, dobrze jest od czasu do czasu samemu się ukorzyć, przyznać dziecku w jakimś temacie rację, pozwolić podjąć samodzielną decyzję (nawet jeśli mamy pewność, że jest ona niewłaściwa). Najlepsza nauka to nauka na własnych błędach, a zbuntowany nastolatek i tak nie posłucha dobrych rad, przekonany, że to on jest alfą i omegą.
Porozmawiaj z buntownikiem
Problem zaczyna się, kiedy dziecko zdaje się odcinać od rodziców - wraca późno do domu, po szkole wałęsa się nie wiadomo gdzie, przesiaduje u kolegów i nie odbiera telefonów. W takim przypadku rodzice zwykle sięgają po radykalne środki i zakazują krnąbrnemu juniorowi kontaktów z przyjacielem… Jest to największy błąd, jaki można popełnić. Dziecko nie będzie nam wdzięczne, że odcięliśmy je od osoby lub osób tak dla niego ważnych. Pies również nie jest zadowolony, kiedy wyszarpie mu się kość, którą obgryzał… W pewnym wieku nastolatek potrzebuje kontaktu z rówieśnikami dokładnie tak samo jak zwierzę pełnej miski.
Dziecko powinno mieć poczucie, że dalej ma w rodzicach oparcie i może zwrócić się do nich z każdym problemem. Prawdopodobieństwo, że to zrobi, jest nikłe - w końcu jest już DOROSŁE i może robić, co chce! - jednak w przypadku prawdziwych trudności często nie otrzymuje pomocy od lekkomyślnych przyjaciół i kieruje swe kroki do ludzi, którymi przedtem wzgardziło.
Warto powstrzymać się od krytykowania ponad miarę. Sposób ubierania się albo postępowania znajomych dziecka może wywoływać w nas niechęć, jednak nie mówmy o tym głośno. Nasza przychylność to dla pociechy gwarancja, że nie zostanie odrzucone niezależnie od tego, co zrobi (i jak głupie i nieodpowiedzialne to coś będzie). Dzięki temu być może o jej pragnieniu zmiany imidżu dowiemy się jeszcze przed tym, jak wkroczy do domu z przekłutą brwią, ufarbowanym na limonkowo czubem na głowie lub wielkim tatuażem na ramieniu. W drugim przypadku na interwencję jest, niestety, za późno.
Czy oni są naprawdę tacy źli?
Wpływ znajomych na zachowanie dziecka jest tak wielki, że inne czynniki (perory nauczycieli, prośby rodziców) zupełnie tracą na znaczeniu. Nie ma co z tym walczyć - to jak walenie głową w ścianę. Można jednak spróbować nieco lepiej poznać ludzi, z którymi nasze dziecko tak doskonale się czuje, że pragnie spędzać z nimi każdą wolną chwilę. Mądry rodzic nastolatka, zamiast od razu go krytykować, że mało czasu spędza w domu, zaproponuje wspólne popołudnie w jeden wybrany dzień tygodnia. Resztę nastolatek będzie mógł poświęcić na przesiadywanie u kolegów. Jeżeli dziecko wyrazi zgodę, możemy odtrąbić połowę sukcesu.
Wyraźmy zainteresowanie przyjaciółmi dziecka. Dopytujmy, co lubią, jacy są, a czego nie znoszą. Jakie wartości wyznają w życiu i co sprawia, że dziecko tak świetnie się z nimi dogaduje. W ten sposób dowiemy się np. jakim cudem syn, który przez całe życie opychał się szynką, nagle zapałał wielką miłością do zwierząt i w ramach ideologii odmawia jedzenia mięsa. Rozsądna mama powstrzyma się od zgrzytania zębami, że musi przygotowywać jednej osobie odrębne dania - warto jednak postawić warunek, że jak najbardziej wegetarianizm zostanie zaakceptowany, ale pociecha musi udzielać się w domu i pomagać aktywniej niż do tej pory. W ten sposób zweryfikujemy, na ile dziecko faktycznie wierzy w swoje ideały, a na ile jest to moda i nacisk grupy.
Zwykle to, czego nie znamy, odruchowo uznajemy na odpychające i groźne. Znajomi dziecka mogą nas przerażać. 'To nie jest odpowiednie towarzystwo dla mojego dziecka' - tego typu myśli przebiegają przez głowę wielu rodziców nastolatków w okresie dojrzewania. Mama z tatą zżymają się, chociaż nie jest to w ogóle konieczne; nie należy podchodzić do sprawy w sposób tak definitywny. Mądrzej jest przyjąć, że przyjaciele dziecka są specyficzni, ale nie w negatywny sposób. Środowisko hippisów również było barwne i nie stroniło od używek oraz nieodpowiedzialnych zachowań, jednak wśród nich znaczny odsetek stanowiły osoby życzliwe, przyjazne i pokojowo nastawione. Odmienny wygląd czy wyznawane wartości nie oznaczają, że należy kogoś z góry skreślać.
Dziecko doceni starania rodziców w kwestii poznania bliżej jego znajomych - nawet jeśli z początku będzie nieufne. Kiedy nabierze wiary, że rodzice nie potraktują jego przyjaciół jak zło konieczne i nie zakażą mu kontaktów (który to zakaz tak czy siak ostentacyjnie zignoruje, w końcu jest DOROSŁE i może robić, co chce), możliwe, że zgodzi się nawet zaprosić kolegów na obiad, co będzie doskonałą okazją do poznania ich bliżej… Oczywiście pod warunkiem, że w trakcie posiłku nie zaczniemy robić dochodzenia i wypytywać młodych ludzi o wszystko lub w ramach deseru nie podamy ciasteczek z różowym lukrem w kształcie serduszek, trajkocząc, że to ulubiony deser naszej córeczki. W takim przypadku możemy się spodziewać, że pierwszy wspólny dzień będzie równocześnie ostatnim.
… co robić, gdy jednak są?
Czasem jednak zdarza się, że dziecko naprawdę obraca się w towarzystwie mocno szemranym. Żeby to zweryfikować, trzeba, rzecz jasna, przyjaciół pociechy poznać… Dozwolone są: ekstrawagancja, trochę bezczelności, hałaśliwość czy nawet brak poczucia odpowiedzialności. Tymi cechami odznacza się większość ludzi w wieku nastoletnim i przebywanie w towarzystwie osób podobnych może pozytywnie wpłynąć na nasze dziecko.
Koledzy mogą jednak nakłaniać do zachowań, których rodzicom nie wolno akceptować. Jeśli dziecko pod wpływem kolegów zaczęło palić, pić alkohol, brać narkotyki albo kraść, trzeba koniecznie interweniować. To samo tyczy się praktyk typu samookaleczanie się, ubieranie w sposób wyzywający albo ekstremalne zdobienie ciała. Jeśli postępowanie dziecka diametralnie się zmieniło, ale w sposób zdecydowanie negatywny - stało się małomówne, agresywne, zatwardziałe, nieuprzejme, nieobecne lub zachowuje się tak, jakby rodzice byli jego najgorszymi wrogami - warto przyjrzeć się sprawie bliżej. To są powody do niepokoju.
Nagła zmiana rzadko jest dobra i częściej przynosi więcej szkody niż pożytku. Dziecko szuka nowych dróg i czasem może zawędrować o jeden krok za daleko. W wieku kilkunastu lat najłatwiej jest się uzależnić albo dać omotać sekcie. Wiele dorastających dzieci ma tendencję do wyszukiwania sobie przyjaciół starszych od siebie, którzy mają na nie destrukcyjny wpływ. Popisują się, a ponieważ pociecha chce się im przypodobać, tańczy, jak mu zagrają.
Jeśli dochodzą do nas sygnały, że dziecko opuszcza lekcje albo krzywdzi innych uczniów, nie wahajmy się kategorycznie zakazać kontaktów i pilnujmy, by dziecko nie miało styczności z toksycznym środowiskiem - choćby miało przez to stracić miesiąc zajęć. Czasem jedynym rozwiązaniem okazuje się przeprowadzka lub zmiana szkoły… jednak jest to ostateczność i zazwyczaj wystarczy odizolowanie dziecka od osób, które mu szkodzą. Jak to się mówi - co z oczu, to z serca.
Wiek nastoletni nie jest prosty ani dla dziecka, ani dla rodzica. Młody człowiek podąża własną ścieżką, chce się wyróżnić, a jednocześnie pragnie akceptacji ze strony rówieśników. To kłębowisko emocji sprawia, że jest mu jeszcze trudniej dostosować się do reguł, których dotychczas przestrzegał bez szemrania. Okażmy wyrozumiałość i tylko w uzasadnionych przypadkach sięgajmy po radykalne środki. Pamiętamy, że my też byliśmy kiedyś nabuzowanymi hormonami nastolatkami - kiedy wół przypomni sobie własne cielęce wybryki, odechce mu się mędrkowania.
A przyjaciół dzieci nie skreślajmy od razu. Mogą się przecież okazać całkiem fajnymi ludźmi.
Magdalena Lipniak-Młyńczak
Najnowsze artykuły
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Aleksander Fredro
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Julian Tuwim
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Jan Brzechwa
- Inspirowane klasyką poezji dziecięcej - Maria Konopnicka
- Jak rozbudzić w dziecku pasję? Poradnik w pięciu krokach
- Odporność w czasach pandemii