Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Lepkie ręce

Pewien młody chłopak, strzelisty, choć krępy,

o włosach co kaskadą okalały skronie,

był krzepki, mocny, zwarty; do tego - nie tępy,

lecz jedną miał usterkę - lepiące się dłonie.

 

Choroba jest to straszna! Nie do pomyślenia,

jak ogromne przez nią przechodził katusze!

Bo gdy był w pobliżu nie swojego mienia,

włączało mu się w głowie: 'Dotknąć tego muszę!'.

 

A jak już dotknął - przepadł; klej związał po wieki;

w klejącej jego ręce rzecz pozostawała.

Terapie - nieskuteczne; nie pomagały leki.

Persona zaś ze stratą pogodzić się musiała.

 

Głowili się mieszkańcy, jak wyleczyć chłopca,

bo w gruncie rzeczy dobry, nie licząc tej skazy.

Do wioski wnet dotarła z gór szamanka obca

z receptą na to, jak się pozbyć złej zarazy.

 

Już plan opracowany i wprowadzony w życie,

zajęte wszystkie lepsze punkty obserwacji;

że dobrze zrobił - każdy nadzieję ma skrycie -

się przychylając do tej dziwnej wiedźmy racji.

 

Nieświadom spisku młodzian gna zapamiętale,

na rynek, ku gospodzie, bo ma tam ważne sprawy,

gdy nieoczekiwanie, pędząc w dzikim cwale,

hamuje ostro, wznosząc z drogi kłąb kurzawy.

 

Paczuszka w złotej folii blaskiem rani oczy;

na niego na fontanny brzegu czeka grzecznie…

Minęła chwila, młodzian jak zając w przód skoczył,

bo w głowie mu się tłucze: 'Weź paczkę koniecznie!'.

 

Wyciąga w dal ramiona do złotego blasku,

dla niego właściciela nieważna osoba;

i już ląduje paczka w silnych rąk potrzasku…

Ach, jakież to nieszczęście, ta lepka choroba!

 

Gdy trzyma skarb swój mocno, ucieka w popłochu,

nie patrzy wokół - nawet się nie zatrzymuje.

Po drodze skrawki folii rozwija po trochu,

a z każdym ruchem coraz większy odór czuje.

 

To, na co się połasił, co zabrał z ochotą

(postawa, trzeba przyznać, dość nieobyczajna),

się okazało kwiatem - choć owiniętym w złoto,

choć pięknym i powabnym - to o zapachu łajna.

 

Nos krzywi biedny młodzik, machając kończyną,

lecz kwiatek trzyma mocno; ogarnia go trwoga.

Domyśla się, że lepu dziwnego przyczyną -

jak słońce fakt to jasny - jest jego choroba!

 

smutny chłopiec w lesie

 

Katastrofy mnożą się w tej samej dobie -

kochanka go zostawia, drzwi zwierzchnik pokazuje

i nie ma kogoś, kto by wspierał go w chorobie...

Skanduje każdy: 'śmierdziel!' - bo właśnie smród czuje.

 

Gdy mija tydzień, chłopiec wpada w rozpacz czarną:

nie dały nic podskoki, wymachy, kąpiele…

Rozdzierająco szlocha nad dolą swą marną…

Wtem wiedźma bieży, niosąc tajemnicze ziele.

 

'Nieszczęście cię dotknęło! Aż padają muchy!

To ziele ci pomoże - rzekłam ja, szamanka!

Zalej mlekiem, potem upiecz placek kruchy.

Zjesz i smród się straci trzeciego poranka!'

 

Zdesperowany młodzian ociera poliki,

gorliwie kiwa głową i chwyta roślinę;

nie wierzy wcale w starej czarownicy triki,

lecz musi zlikwidować odoru przyczynę!

 

Przyrządza kruche ciasto zgodnie z recepturą

i łyka je łakomie, choć smakuje szpetnie.

Czekanie na rezultat jest straszną torturą…

Trzeciego dnia - jak dobrze! - smród znika kompletnie!

 

Szamanka znów się zjawia; on szczerze dziękuje.

'A wszystko to za sprawą twojej przypadłości!

Bo smród się ciągnie za tym' - szamanka strofuje -

'kto do cudzego mienia prawo sobie rości!'

 

I stał się cud! Wyzdrowiał chłopak w jednej chwili!

Zniknęła lepkość dłoni, skończyły się znoje!

Taka to historia straszna, moi mili,

więc lepiej jest nie sięgać po to, co nie twoje!

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak

 

Zobacz również

Bajka o mrówce Zaniedbajce

Bajka o mrówce Zaniedbajce

Zapraszamy dzieci i rodziców do lektury bajeczki z morałem o Mrówce Zaniedbajce. 

czytaj więcej

Bajka o wybrednej królewnie, co gardziła chlebem

Bajka o wybrednej królewnie, co gardziła chlebem

Wspólne czytanie bajek to świetna rozrywka na ponure, jesienne dni. Dziś na naszym blogu prezentujemy bajkę o wybrednej królewnie. Życzymy miłej lektury!

czytaj więcej