Podany adres email jest błędny
Pole wymagane

Nie masz konta? Zarejestruj się za darmo!

Jak nauczyć małe dziecko oszczędzania?

Pieniądze nie rosną na drzewach i za wszystko trzeba płacić. Nie można mieć wszystkiego, czego się pragnie, bo jest to zwyczajnie zbyt drogie, zaś rozrzutność mało kiedy popłaca. Dorośli o tym doskonale wiedzą, jednak dla dziecka nie jest to oczywiste. Dlatego warto od początku uświadamiać, czym właściwie są pieniądze i dlaczego są tak ważne.

 

Oszczędzanie Od najmłodszych lat

Naukę gospodarności można zacząć już w przypadku kilkulatków. Niektórzy rodzice uznają, że to przesada - ledwie dziecko odrośnie od ziemi i już mamy je mieszać w sprawy dorosłych? Nie jest to prawidłowe podejście. Pieniądz rządzi światem i czy tego chcemy czy nie, ma on wpływ również na naszą pociechę. O wiele lepiej dla niej będzie, jeżeli jak najszybciej nauczy się korzystać z tego dobrodziejstwa i mądrze nim zarządzać.

Dzieci w wieku "żłobkowym" i przedszkolnym, czyli trzy- czy czterolatki nie są jeszcze w stanie pojąć wszystkich kwestii związanych z pieniędzmi. Ich wartość jest dla maluchów pojęciem abstrakcyjnym i nie ma ani potrzeby, ani sensu wznoszenia się na szczyty kreatywności, by wytłumaczyć, czym pieniądze są i do czego się ich używa. Wystarczy, że dziecko uczestniczy w codziennych zajęciach z ich wykorzystaniem (np. zakupach), żeby z ich obecnością się oswoiło. Samo jednak jest jeszcze zbyt małe, by dawać mu pieniądze do ręki. Warto natomiast wykorzystać inny sposób, by unaocznić, że można nimi płacić.

 

świnka skarbonka
Warto od najmłodszych lat wyrabiać u dziecka nawyk oszczędzania

 

Do kilkulatka przemówi prosty system kuponów. Należy ustalić, że za pewne czynności albo za wybitnie grzeczne zachowanie otrzyma nagrodę w postaci kuponu. Kupon taki może zamienić na wybraną przez siebie przyjemność - to już od rodziców i niego samego zależy, na jaką. Za jeden kupon pociecha "kupuje" u rodziców cukierka, a kilka trzeba będzie uzbierać np. na pójście spać o pół godziny później. Dziecko uczy się w ten sposób, że jeśli uzbiera więcej kuponów, będzie mogło "nabyć" lepszą nagrodę, ale również będzie musiało dłużej na nią zaczekać (na wszystko, co cenne, zwykle długo się czeka). Uczymy pociechę nie tylko oszczędzania, ale też cierpliwości.

 

Kupony mogą przyjąć dowolną formę - zrobimy je z kartonu, kawałków plastiku czy najzwyklejszych kartek papieru. Najlepiej zrobić je razem z dzieckiem - będzie to równocześnie doskonała zabawa i sposób na zajęcie mu popołudnia. Ozdobione papierem kolorowym, brokatem albo naklejkami kupony maluch będzie z satysfakcją zbierać i zrobi wszystko, by zdobyć kolejny bilecik z ulubionym bohaterem z kreskówki.

 

Nie unikajmy zabierania dziecka do sklepu. Oczywiście wprowadza to pewien dyskomfort - rodzic nie może skupić się na zakupach, bo musi też jednym okiem pilnować dziecka, pociecha wrzuca do koszyka wszystko, co znajduje się w zasięgu jej rączek, czasem wpada w histerię i albo chce natychmiast wyjść, albo wręcz przeciwnie. Część rodziców woli oszczędzić sobie nerwów i w ogóle dzieci do marketów ze sobą nie zabierać. Jest to błąd, bo takie wizyty i tak dziecka nie ominą, a lepiej zacząć oswajać je z tym miejscem wcześniej niż później.

 

Starajmy się włączyć dzieci w proces kupowania. One też mogą podejmować decyzje - najlepiej, jeśli będą one dotyczyć produktów, z których one same korzystają. Dajmy dziecku dwie opcje do wyboru - woli droższy wóz strażacki czy piłkę, która jest tańsza, więc można do niej dobrać jeszcze figurkę? Dwie czekolady czy jeden wafelek w tej samej cenie? Nominał jest jeszcze czymś, co dla dziecka jest zbyt wyimaginowane, jednak nie trzeba podawać konkretnych kwot, wystarczy rozróżnienie na tańsze i droższe. Te słowa pojmie nawet kilkulatek.

 

Generalna zasada jest prosta - za tę samą kwotę możemy mieć zazwyczaj mniej drobnych rzeczy albo jedną, ale większą i fajniejszą. Ta reguła nie sprawdza się, rzecz jasna, w przypadku całego sklepowego asortymentu, ale bardzo prosto ten mechanizm wyjaśnić m.in. w dziale z zabawkami.

 

Pora do szkoły

Dziecko w wieku szkolnym jest już na tyle duże, że można spokojnie w większym stopniu uczyć je zarządzania pieniędzmi. Jeśli zaczyna akurat naukę liczenia, świetnie się składa, bo możemy mu w tym pomóc - wystarczy, że użyjemy do tego prawdziwych pieniędzy o różnych nominałach. Dobrze, żeby dziecko zdawało sobie sprawę, że dwie monety o podobnej wielkości mogą być mniej lub więcej warte i że za dwuzłotówkę kupi się mniej niż za pięciozłotówkę. Oczywiście dziecko musi wiedzieć, że każdy, nawet najmniejszy pieniądz należy szanować.

 

Bardzo dobrym sposobem na oswojenie dzieci z widokiem pieniędzy jest... dosłownie umieszczenie ich na widoku. Nie warto chować gotówki - niech miewa od czasu do czasu w ręce banknot, a w kieszeni bilon. W ten sposób pieniądz przestanie być dla niego czymś egzotycznym i nieosiągalnym. Jak wiadomo, zakazany owoc smakuje najlepiej, a nie chcemy, by pociecha traktowała ich zdobycie za cel sam w sobie. Trzeba je nauczyć, że prawdziwa wartość pieniądza kryje się w rzeczach, które można za niego kupić.


Zachęcenie do oszczędzania nie jest proste, szczególnie dla młodego człowieka, który z natury jest niecierpliwy i nie lubi czekać zbyt długo na efekty. Tymczasem odkładanie jest zazwyczaj procesem dość długim, zwłaszcza gdy zależy nam na czymś droższym niż kilka złotych... Jak sprawić, by dziecko mimo wszystko postanowiło pocierpieć i czekać wiele dni, aż nazbiera wymaganą kwotę?

 

Decyzje zakupowe powinny być poprzedzone dokładną kalkulacją

 

Dzieci nie potrafią myśleć perspektywicznie - liczy się dla nich tu i teraz. Często ich decyzje i pragnienia są spontaniczne. Jeżeli zażyczy sobie w sklepie nowego drogiego gadżetu, zamiast odmawiać, zgódźmy się - ale pod warunkiem, że samo pieniądze zaoszczędzi. Może się okazać, że po kilku dniach syn lub córka zniechęcą się i zapomną, dlaczego właściwie tak bardzo zależało im na tej czy innej zabawce. Niech pociecha sama dojdzie do wniosku, że niektóre rzeczy nie są warte czekania.

 

Dziecko łatwiej wyobrazi sobie konkretną kwotę, jeśli ją zobaczy. Liczby na kartce nic mu nie mówią, dlatego zamiast kupować skarbonkę, lepiej postawić na biurku zwykły słoik - dzięki przezroczystym ściankom dziecko ma stały wzgląd w fundusze, wie, jakimi środkami dysponuje, a przynajmniej może powiedzieć, czy ma dużo czy mało.

 

Jak to jest z tym kieszonkowym?

Wielu rodziców zadaje sobie pytanie, czy warto wydzielać dziecku kieszonkowe? Niekiedy pojawiają się wątpliwości, np. wiele osób zastanawia się, po co, skoro zapewniają dziecku wszystko, co jest mu potrzebne. "Co ono by robiło z tymi pieniędzmi?". Każdy człowiek, nawet bardzo młody, ma swoje drobne pragnienia i potrzeby, na które kto inny może nie wpaść, a na które dziecko bez żalu wydałoby pieniądze, gdyby je miało.

 

Jeśli już zdecydujemy się dawać kieszonkowe, jego postać i formę należy gruntowanie przemyśleć. Dostosujmy do siebie, do dziecka i do warunków m.in. częstotliwość i wysokość. Starsze dzieci zazwyczaj potrzebują większych kwot, ale za to można je wydzielać rzadziej, powiedzmy raz w miesiącu. Młodsze funkcjonują lepiej, kiedy o pewnym rzeczach się im regularnie i często przypomina, dlatego korzystniejszym rozwiązaniem będą w ich przypadku tygodniówki opiewające na kwotę kilku złotych.

 

 

Maskotki na wystawie sklepowej
Dzieci bardzo chętnie wydają swoje kieszonkowe na zabawki

 

Wysokość trzeba dobrać tak, by dziecko faktycznie miało możliwość pieniądze jakoś spożytkować - nieważne, czy oszczędzić czy od razu wydać. Chodzi o to, by zdawało sobie sprawę z ich wartości, a nie, by kieszonkowe było sztuką dla sztuki. To, co rzadkie i wartościowe, cenimy bardziej, więc jeśli dziecko będzie wiedziało, że tylko za pieniądze z kieszonkowego może kupić sobie od czasu do czasu ulubione słodycze, z entuzjazmem będzie wyczekiwać dnia "wypłaty". (To rozwiązanie przynosi jeszcze dodatkową korzyść w postaci o wiele rzadszych wizyt u dentysty - dziecko będzie spożywało mniej słodkości, jeśli samo będzie zmuszone za nie zapłacić.)

 

Na co dziecko może przeznaczyć kieszonkowe?

Takie ograniczenia co do rodzajów "towaru", jaki może kupić dziecko za pieniądze z kieszonkowego, są bardzo istotne. Warto je ustalić wcześniej, a nawet zapytać o zdanie samego zainteresowanego. Z kilkulatkiem sprawa jest prosta, jednak nastolatek powinien wiedzieć, czy kieszonkowe ma mu wystarczyć nie tylko na przyjemności, ale też na bilet autobusowy, doładowanie komórki albo składkę na komitet rodzicielski. Jeśli to drugie, wysokość kwoty koniecznie trzeba odpowiednio zwiększyć. Z drugiej strony od zabezpieczania podstawowych potrzeb dziecka są rodzice i nie wolno uczyć pociechy gospodarności, wykorzystując jego krzywdę. Jeśli na dworze jest zimno, a syn lub córka nie ma porządnej kurtki, trzeba ją bezwzględnie kupić, a nie oczekiwać, że dziecko kiedyś sobie na nią nazbiera. Może natomiast oszczędzać pieniądze na modne, markowe buty, które bardzo mu się podobają, ale nie są niezbędne. Jest to jednak na tyle oczywista zasada, że raczej nie trzeba jej tłumaczyć.

 

Pozwólmy dziecku uczyć się na błędach. Nawet jeśli zechce wydać całe kieszonkowe od razu, jego sprawa - pozwólmy na to. Można, oczywiście, zaproponować, by zastanowiło się, czy na pewno to, na co chce przeznaczyć pieniądze, jest tego warte, ale nie odwodźmy go na siłę od tego pomysłu. I tak nie posłucha, zaś kiedy kilka razy pozostanie przez cały tydzień bez funduszy, bo natychmiast po "wypłacie" pobiegło do sklepu po grę i pod koniec tygodnia nie może pójść z przyjacielem do kina, bo brakuje mu na bilet, następnym razem będzie ostrożniejsze i mniej chętne do trwonienia pieniędzy.

 

Warto zdać sobie sprawę, że w przypadku dzieci żaden zakup, nawet z punktu widzenia dorosłych bezsensowny, wcale taki nie jest. Wydanie (oczywiście jedno- albo najwyżej kilkurazowe) jakiejś sumy na bezwartościowy rupieć ma wymiar edukacyjny - uczy, by na przyszłość oprzeć się pokusie i tego już nie robić.

 

Sprawdź także na blogu Pozytywki, jak nauczyć oszczędzania starsze dzieci.  Zapraszamy do lektury.

 

Magdalena Lipniak-Młyńczak

Zobacz również

Nauka zarządzania pieniędzmi dla starszych dzieci

Nauka zarządzania pieniędzmi dla starszych dzieci

Gospodarność to bardzo ważna cecha, która znacząco ułatwia życie. Jest to umiejętność, której można się nauczyć. Jak sprawić, by dziecko potrafiło oszczędzać i szanowało wartość pieniądza?

czytaj więcej